free templates joomla

Marat Grigorian o walce z Robinem van Roosmalenem na Glory 15: "Niech wygra lepszy"!

Marat Grigorian W bardzo mocno obsadzonej w organizacji GLORY wadze lekkiej Marat Grigorian (35-4-1) liczy na to, że zmieni jej hierarchię. Pierwszym krokiem do tego jest pokonanie w najbliższym starciu Robina van Roosmalena (42-14-3). 

Miał już okazję walczyć dla GLORY, najpierw wygrywając przez techniczny nokaut z Alexem Vogelem, a pojedynek z Changizem Allazovem został uznany za nieodbyty z powodu niedozwolonej akcji łokciem ze strony Grigoriana. Potem jednak zniknął z radaru.

"Miałem problemy z wizą."’ – tłumaczy. - "Urodziłem się w Armenii, lecz moi rodzice przeprowadzili się do Belgii, gdy miałem dwa lata, ponieważ życie w Armenii było bardzo ciężkie, nie było tam pieniędzy. Zostałem wychowany w Belgii, ale pojawiły się problemy z paszportem i inne. Ale tym już się zająłem."

Przed sobotnią potyczką na GLORY 15, w której podejmie wysoko notowanego Holendra jest pewny siebie.

"Naprawdę nie lubię robić prognoz przed walką. Lubię mówić: niech wygra lepszy. Ale rzecz jasna uważam, że jestem na tym samym poziomie co Robin i jestem gotowy na pokazanie tego. Myślę, że jestem na tym samym poziomie co Kiria, Ristie, van Roosmalen i Petrosyan. To jest wyrównana rywalizacja między nimi i teraz ja także chcę być jej częścią. Po najbliższym pojedynku chciałbym móc zawalczyć jeszcze trzy lub cztery razy w tym roku, ale w przypadku otrzymania konkretnych propozycji."

Grigorian odniósł się do szeroko komentowanego boju między Davitem Kirią a Andy’m Ristie na GLORY 14 o pas mistrzowski w wadze lekkiej.

"To była naprawdę dobra walka, jedna z najlepszych, jaką widziałem od dawna. Na początku wyglądało na to, że Kiria będzie skończony. Ristie prawie wygrał przez nokaut, lecz gdy zaczął tracić kondycję, Kiria powrócił. To było niesamowite, gdy Kiria doprowadził do znokautowania go. Ristie to bardzo silny zawodnik przez trzy rundy, ale czasami jego kondycja nie zachwyca, gdy starcie wkracza do rund czwartej i piątej.
Ciężko jest przewalczyć pięć rund, to bardzo męczące. Musisz być wybuchowy w każdej akcji, którą wyprowadzasz, więc jest to wymagające dla organizmu."

Z racji, że Grigorian wychował się w Belgii i wciąż tam mieszka, wydaje się być czymś oczywistym, iż pewną rolę w wyborze życiowej ścieżki zawdzięcza Jean-Claude’owi Van Damme’owi.

"Gdy byłem młody miałem obsesję na punkcie filmów o Kung-fu oraz Bruce’a Lee i Jean-Claude’a Van Damme’a, więc rodzice zapisali mnie na zajęcia z Kung-fu, a następnie przeszedłem do Kickboxingu."

Na pytanie którego ze wspomnianych bohaterów preferuje odpowiada:

"Ciężko mi wybrać między nimi, lecz uważam, że Bruce Lee jest naprawdę wielką legendą. Aczkolwiek kocham filmy Van Damme’a, jak "Krwawy sport" czy "Kickboxer", poza tym jest z Belgii, więc jest dla mnie wielką inspiracją." – zakończył belgijsko-ormiański fighter.