Można powiedzieć, że Dana White dotrzymał słowa i nie pozwolił na to, żeby Conor McGregor (21-3 MMA, 9-1 UFC) zbyt długo cieszył się posiadaniem dwóch pasów mistrza UFC jednocześnie. Prezes największej federacji MMA zapowiadał bowiem, że w przypadku zostania podwójnym czempionem, Irlandczyk będzie musiał zrzec się albo tytułu w wadze lekkiej albo w wadze piórkowej. Padło ost atecznie na ten w niższej kategorii wagowej.

McGregorowi w UFC pozwala się na wiele, ale faktem jest, że zdobytego w grudniu ubiegłego roku pasa kategorii piórkowej nie bronił ani razu, a przecież od tamtej pory stoczył aż trzy pojedynki. Inna sprawa, że po bojach z Nate'em Diazem w półśredniej i po zakończonym powodzeniem podboju dywizji lekkiej, ponowne zrobienie limitu kategorii do 145 funtów (65,8 kg) mogłoby być dla ''The Notoriousa'' poza jego możliwościami.

Wobec takiego obrotu spraw na nowego starego mistrza wagi piórkowej mianowano Jose Aldo (26-2 MMA, 8-1 UFC), który przed rokiem doznał błyskawicznej porażki z rąk McGregora. Potem sięgnął po tytuł tymczasowy, który teraz został awansowany na pełnoprawny. Dzięki temu Brazylijczyk zapewne odrzuci na bok groźby [TUTAJ LINK] o odejściu z UFC.

Ponadto, potyczka między Maxem Holloway'em (16-3 MMA, 12-3 UFC) i Anthony'm Pettisem (19-5 MMA, 6-4 UFC), do której dojdzie na grudniowym UFC 206 w Toronto i dodatkowo ma status walki wieczoru, będzie konfrontacją o tymczasowy tytuł w tej samej dywizji wagowej i jej triumfator stanie się kolejnym rywalem dla Aldo.

Czy McGregor jakoś specjalnie mocno zmartwi się odebraniem mu jednego z tytułów? Niekoniecznie, bo przecież myśli nawet o sięgnięciu po tytuł w limicie 170 funtów (77,1 kg), a jeśli chodzi o wagę lekką, ma w niej wiele do zrobienia i udowodnienia, a w najbliższej perspektywie czeka go walka albo z Tony'm Fergusonem (22-3 MMA, 12-1 UFC) albo z Khabibem Nurmagomedovem (24-0 MMA, 8-0 UFC). Tak czy tak, patrząc na historię irlandzkiego gwiazdora, zawsze spada na cztery łapy.