Dwa ostatnie dni niedziela i poniedziałek (8-9 maja) nie były niestety pomyślne dla naszych reprezentantów występujących na Mistrzostwach Świata Muaythai IFMA w Mińsku na Białorusi. Tylko Grabrieli Kuzawińskiej udało się wygrać w niedzielę z Turczynką Elif Tugba. Polka przeszła do kolejnej fazy, ale w poniedziałek jej rywalką była Koson Apasara z Tajlandii i Gabrieli nie udało się jej przejść. Polak wraca z brązowym medalem..

Polka jako jedyna z naszej reprezentacji wygrała dwie walki na tych mistrzostwach. Druga z naszych zawodniczek Marta Gusztab uległa utytułowanej Rosjance Anastasii Nepianidi po dobrej walce, gdzie wydawało się że ma optyczną przewagę. To samo tyczy Oskara Siegerta, który bił się mistrzem świata z 2016 z Jonkoping w Szwecji roku Igorem Liubchenko z Ukrainy. Polak przegrał na punkty, ale walczył bez kompleksów.

Mateusz Janik, miał za rywala mistrza świata i Europy, Dzmitry Varatsa z Białorusi i przegrał pechowo, bowiem Białorusin zderzył się głową z Polakiem i Janik krwawił na tyle że pojedynek przerwano. Szkoda, bo Polak mógł powalczyć z najtrudniejszym rywalem w swojej karierze. Swoje pojedynki przegrali Kamil Pawlak, który uległ Valdasowi Valanciusowi z Litwy i Dawid Mirkowski. Mirkowski przegrał z Glompanem Saranon z Tajlandii na punkty.

Tak więc Polacy zakończyli swoją przygodę z MŚ i po dobrym początku niestety przyszły porażki, z których trzeba wyciągnąć wnioski, bo jednak liczyliśmy na więcej, tak jak rok wcześniej. W tym roku Polakom pozostaną World Games 2017 we Wrocławiu, by poprawić morale. Po tych mistrzostwach nie jest ono niestety za wysokie choć zawodnicy robili co mogli, by przejść choć jedną rundę.