Kilkudniową wizytę Conora McGregora (21-3 MMA, 9-1 UFC) w Liverpoolu można skwitować mianem balangi na całego. Z jednej strony imprezował w klubie Mansion, z drugiej wraz ze swoją świtą przeniósł zabawę do pokoju w hotelu Hilton, gdzie panowie ewidentnie się nie oszczędzali. To samo można powiedzieć o samym pokoju, który został pozostawiony przez rozrywkowych Irlandczyków w tragicznym stanie.

 

McGregor zapłacił grupie specjalistów za to, żeby ci zajęli się tym nieporządkiem, co nie zmienia faktu, iż osoba publiczna, jaką jest noszący nie bez kozery przydomek ''The Notorious'' mistrz UFC, nie powinna dopuścić do takiego rozgardiaszu w pierwszej kolejności. Jak pokazują zdjęcia opublikowane przez słynny tabloid ''The Sun'', w pokoju znajdowało się m.in. dwadzieścia kanistrów z gazem rozweselającym, a także wiele innych śmieci jak roztrzaskane szkło czy pozostałości po jedzeniu. Co ciekawe, na podłodze goście pozostawili również irlandzką flagę, co może nie spodobać się nawet najbardziej zakochanym w McGregorze rodakom z ''Zielonej Wyspy''.

 

Już na początku wyprawy do Liverpoolu fighter wzbudził kontrowersje, kiedy zamieścił zdjęcie zrobione na wynajętym przez siebie samochodzie marki Rolls-Royce, za co mogą spotkać go konsekwencje.

 

Ciekawe, co na to jego będąca w zaawansowanej ciąży partnerka, Dee Devlin, która na czas ''tańców, hulanek i swawoli'' Conora i reszty ekipy pozostała w Irlandii...?