free templates joomla

Podsumowanie & Wyniki KOK World GP 2014 w Płocku!

KOK World GP 2014 In PlockW piątkowy wieczór 28-go listopada w płockiej hali Orlen Arena odbyła się jedna z największych europejskich imprez Kickboxingu King Of Kings World GP 2014 firmowana przez promotora Donatasa Simanaitisa stoją cego na czele organizacji International Bushido Federation. Płocka gala miała dwie odsłony związane ze stacjami telewizyjnymi Fight Box i Eurosport.


W pierwszej i drugiej obejrzeliśmy po sześć pojedynków a galę poprzedziły dwie walki otwarcia. Ogółem statystycznie widzowie obejrzeli 38 rund walk, z których tylko dwie zakończyły się przed czasem. W przypadku dwóch walk konieczne były rundy dodatkowe w tym dwie2 dodatkowe przypadły na finał Turnieju Wagi Lekkiej, który był podstawą drugiej części gali transmitowanej przez stację Eurosport.

Cztery walki mogły kandydować do miana "Pojedynku Wieczoru": były to starcia M. Rajewski vs Olszewski, Tadas Jonkus vs Piotr Woźnicki, Baya vs R. Rajewski, Dudek vs Bulmeistras i finałowe starcie Kopiec vs Baya. Naszym zdanie na największe brawa zasłużyły walki Roberta Rajewskiego z Chrisem Baya i Rafała Dudka z Cristupsem Bulmeistrasem. Wielkie brawa należą się także Kryspinowi Kalskiemu za występ przeciwko legendarnemu technikowi Pavlovi Zhuravlevi z Ukrainy.

Ogólnie gala pod względem sportowym była bardzo udana i wiele starć stało na wysokim poziomie, którego nie powstydziłyby się wielkie organizacje. Ogromnym plusem była możliwość pokazania się polskiego środowiska kickboxerskiego całej Europie, bo tego brakowało polskim zawodnikom i często narzekali na ten mankament. Teraz mogli wystąpić i rzucić do boju to co mają najlepszego w przekroju zawodowych walk.

Bezsprzecznie w ich ogniu sprawdził się Mateusz Kopiec. Po wygraniu po raz pierwszy turnieju KOK w 2010 roku i kilku próbach na przestrzeni pozostałych lat, teraz stanął przed szansą na drugi życiowy sukces. Po nadspodziewanie ciężkim pojedynku w półfinale z niemieckim zawodnikiem Maxem Rollem, wszedł mocno naruszony do finałowej walki. Nie tylko on miał kłopoty w półfinale.

Chris Baya z Holandii, także zwycięstwo z Robertem Rajewskim Jr. okupił stratami. Sporo przyjął podczas tej walki a minimalne zwycięstwo zapewniło mu trafienie w pierwszej rundzie, gdy na sekundy przed końcem tego starcia kolanem w mostek na moment wyłączył "Juniora". Rajewski toczył walkę życia z faworyzowanym Holendrem. Ten uśpiony przewagą z pierwszego starcia, dwa kolejne po prostu przespał i nawet przegrał statystycznie. Liczył na magię nazwiska i nie przeliczył się. To jego wskazano jako zwycięzcę.

W finale działy się rzeczy przedziwne. Po trzech rundach zwycięzcą mógł być Mateusz Kopiec. Zarządzono rundę dodatkową i w niej Polak minimalnie był słabszy od Chrisa Baya. Zarządzono kolejną i w niej lepszy był Kopiec, ale zwycięstwo dano wyjątkowo nie mającego swojego dnia Holendrowi z Surinamu. Nie jest łatwo być gospodarzem - można skwitować. To nigdy nie wydarzyłoby się w Holandii a tym bardziej na Litwie, by zawodnik gospodarzy przegrał przy wyrównanej walce, ale cóż - to taki sport, gdzie o sędziowskiej decyzji decydują wrażenia artystyczne a nie realia.

Z kolei Rafał Dudek pokazał się z jak najlepszej strony w walce rezerwowej. Praktycznie zdeklasował najlepszego łotewskiego zawodnika Cristupsa Bulmeistrasa. Dobre wyczucie, tempo i świetny przegląd walki dał zwycięstwo polskiemu zawodnikowi. W dyspozycji z piątku, Dudek mógł się pokusić o pokonanie każdego zawodnika turnieju. Niestety los przydzielił go do walki rezerwowej.

Ciut więcej można było oczekiwać po Piotrze Woźnickim, ale zawodnik Gedeona Płock tradycyjnie po dobrych momentach w walce z twardym Tadasem Jonkusem z Litwy, raził dziurawą obroną. Pobyt na deskach w początkowej fazie walki nie był przypadkiem. Pójscie na wymiany bokserskie z mającym szybsze ręce rywalem było błędem. Piotr kiedy kopał zdobywał przewagę a warto wiedzieć, że Woźnicki walczy zwykle w kategorii średniej do 75 kg, Jonkus zaś do 71 kg. Catchweight do 73 kg nie był korzystny dla Polaka i był wyraźnie wolniejszy a dobre momenty psuł właśnie błędami w obronie. Ostatecznie przegrał na punkty, ale walka mogła się podobać.

W pierwszej części gali, dwie walki otwarcia były początkiem eventu. W pierwszej z nich wicemistrz świata juniorów w Kickboxingu Mikołaj Kopaniszyn z Championa Gdańsk kopnięciem na tułów znokautował Kacpra Sumińskiego z Rajewski Team a Dawid Wysokiński z Gedeon Płock pokonał Borisa Mosnova z Ukrainy na punkty.

Zwycięstwo odniósł także Alan Kwieciński z Ankosu Zapasy Warszawa, który wypunktował walczącego teraz kategorię wyżej Singha Gurdeepa z Hammer Gym. Ciekawy pojedynek przeplatany był notorycznymi faulami i w przypadku Gurdeepa, otrzymał on ostrzeżenie co poskutkowało punktem ujemnym na kartach sędziowskich. Kłopotów ze znokautowaniem rywala nie miał Radosław Paczuski z warszawskiej Garudy MT. Tautvydas Lilekis z Litwy wyszedł przestraszony do tego pojedynku a hak na wątrobę w pierwszej rundzie zaoszczędził mu dalszej męki.

Koncertowo i bojowo walczył Tomasz Kowalski z warszawskiej Palestry, który z poświęceniem rozbijał z rundy na rundę pochodzącego z Surinamu, Holendra Mattiasa Ibbsa. Co prawda dzieliła ich różnica doświadczenia, ale przy wsparciu kibiców to Kowalski dyktował warunki na ringu. Niestety tego samego nie można powiedzieć o starciu niemieckiej Turczynki Ummi Erdogan z Martą Chojnoską. Pochodząca z Płocka doświadczona fighterka tylko w pierwszej rundzie dotrzymywała kroku leworęcznej rywalce. W drugiej Erdogan podkręciła tempo na tyle, że Chojnoska walczyła o przetrwanie. Szczególnie mocne ciosy kolanami Erdogan siały spustoszenie i było groźnie dla polskiej zawodniczki. Co prawda w trzeciej zdołała momentami nawiązać walkę, ale to było za mało na korzystny wynik dla Polki.

Pojedynek Płocczanina Mateusza Rajewskiego z Krzysztofem Olszewskim z Warszawy był rewanżem za walkę z przed dwóch lat na gali King Of Sanda w hali AWF-u na Bielanach. Wówczas dominował Rajewski, ale teraz role się odwróciły. Olszewski zdołał skrócić pole walki i zmusić do wymian Rajewskiego. W niech był szybszy i bardziej agresywny. O ile w trzech rundach walka była zacięta i tylko nieznaczną przewagę miał Olszewski to ekstra runda pokazała, że Olszewski dysponuje "żelaznymi" płucami a Rajewski płacił za zbijanie wagi, której limit był do ostatnich dni ustalany na linii kluby - organizator. Walka mogła się podobać a jej zwycięzcą został Krzysztof Olszewski.

Finalne w tej części stracie debiutującego w wieku 38 lat Marcina Szredera z dużo młodszym Eike Szwartzem było szybkie, bo mocny jak tur i zbudowany jak gladiator Szreder szybko doprowadził do nokdaunu Niemca a potem posłał go ostatecznie na deski już w pierwszych sekundach walki. Niemiec poza dwoma metrami wzrostu i porciętami a'la shoot boxing, nic nie pokazał. Wypada zapytać tylko sztab szkoleniowy Polaka i jego samego, dlaczego tyle czasu Szreder czekał na zawodowy debiut? "Lepiej późno niż wcale" - chciałoby się rzec i czas czekać na kolejne walki Marcina. I oby nie trwało to kolejnych kilka lat.

Niestety wiele cierpkich słów trzeba skierować w stronę płockich kibiców, które to miasto słynie ponoć z tradycji gal i Sportów Walki. Nie było ono skłonne wypełnić hali po brzegi i to jest kompromitujące. Bajki o tym, że nie było informacji, plakatów, bilbordów - można włożyć na półkę z literaturą dziecięcą. W zasadzie każda gazeta czy internetowy portal miał przez kilka tygodni informację o wydarzeniu transmitowanym przez dwie stacje telewizyjne na całą Europę. Sumarycznie, dwa warszawskie kluby miały więcej kibiców niż dostarczyło ich mazowieckie miasto, które słabo wsparło swoich zawodników.

Jest to też sygnał alarmowy dla środowiska polskiego Kickboxingu, które lubi narzekać na brak możliwości startowych i braku dobrych imprez w Polsce. Jak panie i panowie chcecie rozwoju i kreacji gwiazd, skoro niemal nikt z was nie jeździ na gale na europejskim poziomie? Dwa tygodnie wstecz w Wilnie było prawie 11 tysięcy widzów na gali KOK. Wcześniej w Mołdawii blisko 5 tysięcy a dla reszty zabrakło biletów. Która z wielkich organizacji Kickboxingu, robiła gale w Polsce poza IBF? Odpowiedź brzmi - żadna!

Jeśli polskie środowisko będzie oglądać gale w fotelu a nie dopingować na hali, cierpliwość organizatora zostanie wystawiona na próbę i znów przyjdzie nam czekać 4 lata na kolejne eventy. Inne kraje nie śpią i chcą dobrych widowisk a te mogą ominąć też Polskę. W 2014 roku KOK dało polskiemu rynkowi walk K-1 Rules ponad 30 pojedynków. To niewątpliwie rozruszało rynek, ale brak fanów na trybunach jest irytujący i nie skończy się dobrze, jeśli ten stan będzie nadal trwał. Czas na zmiany, czas na wsparcie struktur PZKB czy PZ Muay Thai, bo zawodnicy z klubów zrzeszonych w tych podmiotach głównie rywalizują na galach KOK.

Półprofesjonalne imprezy w pcimiach dolnych i górnych skwapliwie reklamowane na oficjalnych stronach wspomnianych związków, są na pewno potrzebne, ale na pewno nie są kluczowe dla prestiżu, sponsorów a głównie telewizji. Także walki w ochraniaczach o "zawodowe pasy" tego czy innego związku nie wytrzymują rywalizacji z pojedynkami na King Of Kings. Zawodnicy zrzeszonych klubów występujący na antenach Fight Box i Eurosport to także reklama dla związków i możliwość spojrzenia przychylniejszym okiem na ten sport przez Ministerstwo Sportu, które nie jest jak dotąd przyjazne uderzanym formułom walki.

Podsumowując: druga gala KOK po powrocie na polski rynek, była udana od strony sportowej i prestiżowej dla Polski. Do pełni szczęścia zabrakło wspomnianych powyżej elementów, ale nie jest to wina organizatora a hermetyczności polskiego środowiska sportów walki i kibiców, którzy uwielbiają dyskutować w internecie, narzekać krytykować, ale nie potrafią jednego - kupić biletu, wesprzeć swojej niby ukochanej dyscypliny, kibicować wschodzącym gwiazdom czyli de facto zagłosować nogami na swoje pasje. To musi się zmienić. Przemyślcie to!

Komplet wyników:

Walki otwarcia
65 kg: Mikołaj Kopaniszyn (Polska) pokonał Kacpra Sumińskiego (Polska) przez TKO (kolano na tułów) w 1 rundzie
61 kg: Dawid Wysokiński (Polska) pokonał Borisa Mosnova (Ukraina) przez decyzję 3-0

Fight Box KOK Series 2014 Vol. 4
71 kg: Alan Kwieciński (Polska) pokonał Gurdeep'a Singh'a (Niemcy) przez decyzję 2-0
83 kg: Radosław Paczuski (Polska) pokonał Tautvydasa Lilekisa (Litwa) przez KO (hak na wątrobę) w 1 rundzie
81 kg: Tomasz Kowalski (Polska) pokonał Mattiasa Ibbsa (Holandia) przez decyzję 2-0
62 kg: Krzysztof Olszewski (Polska) pokonał Mateusza Rajewskiego (Polska) przez decyzję 3-0 po extra 4 rundzie
+95 kg: Marcin Szreder (Polska) pokonał Eike Schwartza (Niemcy) przez KO (lewy sierp) w 1 rundzie
55 kg: Ummi Erdogan (Niemcy) pokonała Martę Chojnoską (Polska) przez decyzję 2-0

KOK World GP 2014 in Plock - Lightweight Tournament
71 kg: Chris Baya (Holandia) pokonał Roberta Rajewskiego (Polska) przez decyzję 3-0
71 kg: Mateusz Kopiec (Polska) pokonał Maxa Rolla (Niemcy) przez decyzję 3-0

Walka rezerwowa turnieju
71 kg: Rafał Dudek (Polska) pokonał Cristupsa Bulmeistrasa (Łotwa) przez decyzję 3-0

Superfight
73 kg: Tadas Jonkus (Litwa) pokonał Piotra Woźnickiego (Polska) przez decyzję 3-0
+95 kg: Pavel Zhuravlev (Ukraina) pokonał Kryspina Kalskiego (Polska) przez decyzję 3-0

Finał turnieju
71 kg: Chris Baya (Holandia) pokonał Mateusza Kopca (Polska) przez decyzję po 2 dodatkowej rundzie