free templates joomla

Opowieści dziwnej treści: Renzo Gracie!

Renzo Gracie Wielu zawodników sportów walki para się pracą ochroniarza. Jedni obsługują nocne kluby, inni zarabiają na życie w innych miejscach. Dzisiaj chcielibyśmy przedstawić wam wspomnienia z pracy jako 'bramkarz' jakimi podzielił się Renzo Gracie. Weteran Vale Tudo chętnie podzielił się swoją historią i oto co przeżył w tej branży:

Swoją 'karierę' rozpoczął w wieku 14-stu lat, gdy już wiedział na czym polega Gracie Jiu Jitsu. Wielokrotny medalista imprez grapplingowych, jeden z najwybitniejszych zawodników ADCC i weteran MMA pierwszą pracę znalazł w miejscu, gdzie chłopcy w jego wieku raczej nie gościli:

"Kiedy miałem 14-ście lat dostałem pracę jako ochroniarz w 'przybytku rozkoszy'. Było to w Manaus, gdzie ówcześnie mieszkałem razem z moim dobrym przyjacielem. Uzbieraliśmy trochę pieniążków i zamierzaliśmy skorzystać z usług 'płatnych dam', ale wtedy zaczęły się pojawiać problemy.

Znalazł się gość, który nie chciał zapłacić i narobił bałaganu. Potem zaczął popychać Panie i przyszedł bramkarz, starszy Pan. Wtedy awanturny gość uderzył go głową i pozbawił ochroniarza przytomności. Pomyślałem sobie wtedy: nie ten gościu nie pozbawi mnie przyjemności, na którą tak długo zbierałem pieniądze.

Wtedy powiedziałem do swojego przyjaciela: Ty wchodzisz mu w nogi, a ja go duszę. Jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Po tym jak koleś stracił przytomność wyciągnąłem jego portfel i zapłaciłem Pani to, co on był jej winny. Po tym jak powrócił z 'objęć Morfeusza' wykopaliśmy go z lokalu i kazaliśmy nie wracać.

Kiedy tylko bramkarz się obudził i dowiedział co się stało zaproponował nam posadkę w lokalu. Tak zostaliśmy ochroniarzami w domu publicznym. To było prawdziwe szczęście, bo do tamtej pory nie miałem co jeść, ani gdzie spać, a oni zajęli się wszystkim. Pracowałem tam przez trzy i pół miesiąca, ponadto mogłem za darmo korzystać z oferowanych uciech. To niewiarygodne (śmiech)."

To nie jedyne wspomnienia jednego z najbardziej przyjaznych ludzi w środowisku sportów walki. Uzależniony od twittera i odpisujący na niemal każdą wiadomość w tym portalu, Renzo Gracie w swojej kolejnej pracy jako ochroniarz miał do czynienia ze słynnym piosenkarzem:

"Kilka lat temu ochraniałem koncert w Rio, który nosił nazwę 'Hollywood Rock'. Obstawiałem wieżę dźwiękową i nagle usłyszałem zażartą dyskusję dobiegającą z dołu. Rozpoznałem kolesia, z którym ochrona miała problem, więc zszedłem na dół, by go rozwiązać.
Gdy zszedłem zobaczyłem, że ochrona nie chce wpuścić tego gościa. W kółko powtarzał im, że musi naprawić dźwięk, bo gra zaraz po tym wykonawcy. Bramkarz odpowiadał mu, że nie widzi jego akredytacji i za nic w świecie go nie wpuści. On jednak nie dawał za wygraną.
Poprosiłem ich, aby go wpuścili, a w odpowiedzi usłyszałem: Renzo jesteś za miły dla ludzi. Nie możemy go wpuścić, bo takie mamy rozkazy. Bez akredytacji nie wpuszczamy.

Wtedy powiedziałem: Chłopaki to Bon Jovi i musicie go wpuścić. On śpiewa w moich ulubionych zespołach. Zaciągnąłem więc go na górę i tam naprawiwszy sprzęt dał koncert wprost nie do opisania.

Na tej samej imprezie mieliśmy problem z gościem na jednej z bramek. Cały czas wykłócał się z bramkarzami i nie mogliśmy nic z nim zrobić, bo wokół kręciła się prasa i zwykli ludzie. Słowem: za dużo świadków. Szef ochrony wezwał mnie przez radio do bramki numer sześć. Wtedy pracowałem na bramce numer cztery.

Zdjąłem koszulkę ochrony i wyruszyłem do bramki szóstej. Z miejsca wdałem się w bójkę z tym gościem i oczywiście wygrałem. Szybko pobiegłem na swoje miejsce, włożyłem koszulkę i identyfikator i dalej pełniłem swoją funkcję.

Właśnie od tego tam byłem. Gdy był problem, którego nie dało się rozwiązać, pozbywałem się elementów stroju służbowego i wyruszałem w bój. Nawet ochrona z sąsiedniej bramki nie wiedziała o co chodzi, oprócz szefa ochrony, który był moim dobrym przyjacielem. Miałem więc kilka ciekawych epizodów w swojej pracy."