Dzień bez Alexandra Emelianenko (23-6) to dzień stracony, można by rzec w informacjach o enfant terrible rosyjskiego sportu jakim bez wątpienia jest młodszy brat słynnego Fiodora Emelianenko. Ledwo kilka dni temu ogłoszono jego rewanżową walkę z Mirko "Cro Copem" Filipovicem na Legend Fighting Show 2 w październiku w Moskwie, to już doszły plotki graniczące z pewnością, iż na Legend Fighting Show 3, która prawdopodobnie zamknie rok 2013 w grudniu, zmierzy się on w rewanżu z 42 letnim Amerykaninem Jeffem Monsonem (49-15). Tak jak wspomnieliśmy, będzie to rewanż, bowiem Monson nie bacząc na to - kim dla Rosjan jest Alexander, "udusił" go na gali M-1 Challenge 35. Spowodował tym wielką frustrację Emelianenki i był nawet powodem jego odejścia do klasztoru na jakiś niedługi czas. Emelianenko jak widać, nie zapomniał tego afrontu a wiadomo powszechnie, jak bolesny dla każdego Rosjanina jest pobyt w świętych miejscach. Inaczej przecież nie miałaby prawa wydarzyć się tam ta cała Rewolucja Październikowa, której wielkim sympatykiem jest o dziwo nie Alexander a właśnie Jeff Monson.

Amerykanin tą miłością za przeszłością (przypadkowy rym- przyp. red.) kupuje serca zwykłych Rosjan, tęskniących za dawnymi czasami i ich rozerwanie sercowe a także opiewana w poematach, typowa dwoistość natury (jedno mówić - drugie robić) - będzie całkowicie tą walką zaspokojona. Z grubsza mówiąc: będą kibicować Alexandrowi, ale naprawdę być może, będą chcieli by wygrał ponownie Jeff nazwywany "Snowmanem". To jednak dopiero przed nami, bo jeśli Alexander ponownie padnie po ciosach Mirko Filipovica jak ongiś w Pride, to cała konstrukcja rewanżu może lec w gruzach, podobnie jak nabyte uduchowienie Alexandra w klasztorze.