free templates joomla

Joanna Jędrzejczyk kończy karierę! Polka znokautowana przez Zhang Weili na UFC 275! Video

Joanna JędrzejczykNiestety nie udał się rewanż i powrót po 27 miesiącach przerwy byłej polskiej legendzie i zarazem byłej mistrzyni UFC Joannie Jędrzejczyk (16-5 MMA, 10-5 UFC). 34-letnia Polka podczas gali UFC 275 w Singapurze przegrała przez nokaut  w drugiej rundzie z dwa lata młodszą także ex-mistrzynią Chinką Zhang Weili (22-3 MMA, 6-2 UFC).

Niestety to nie koniec smutnych informacji, bowiem w moment po zakończeniu walki ku zaskoczeniu wszystkich, Joanna ogłosiła koniec 10-letniej kariery w MMA w 16-letniej w Sportach Walki. Stało się to pomimo podpisania nowego multi kontraktu z Ultimate Fighting Championship. Kontraktu długo i zaciekle negocjowanego pod koniec kwietnia 2022. To była jedna z przyczyn długiego rozbratu z oktagonem. Inną były kontuzje i przesuwanie walki przez Chinkę kilkukrotnie.

To oczywiście nie tłumaczy porażki, ale daje obraz sytuacji i być może także walkowej dyspozycji Olsztynianki. Pierwszą walkę Joanna przegrała 2-1, a pojedynek oceniany był przez ekspertów jako jeden 10-ciu najlepszych w długiej historii UFC. Dodajmy najlepszej światowej organizacji MMA, gdzie dobre walki są niemal cotygodniową normą. Wiele oczekiwano po tym rewanżu i de facto tak się stało. Tyle, że to Polka dostarczyła skalp pod epicki nokaut obrotowym uderzeniem pięścią Weili Zhang. Chinka pokonała Joannę w najmocniejszej płaszczyźnie naszej reprezentantki i to zasługuje na szacunek. Nie wymaga to też komentarza odnośnie klasy rywalki.

Polka przeprosiła władze UFC za to że zawiodła i kończy karierę. Osobiście dziękowała prezesowi Danie White, byłemu właścicielowi Lorenzo Fertittcie i pozostałym decydentom organiacji. Dziękowała też legendarnym trenerom Mike'owi Browne'owi i Katelowi Kubisowi, z którymi jest od 2016 roku i pojedynku z Karoliną Kowalkiewicz. Z polskiego punktu widzenia, trochę szkoda, że zabrakło podziękowań dla dwójki prawdziwych autorów sukcesu Joanny, Pawłowi Derlaczowi i Szymonowi Bońkowskiemu, z którymi od zera do dwunastego pojedynku była związana i z którymi zdobyła i obroniła pas mistrzyni wagi słomkowej, trzy razy.

Z ekipą American Top Team obroniła pas dwa razy i straciła go bezpowrotnie. Bilans walk w ATT jest niestety ujemny. Pięć porażek i cztery zwycięstwa w tym dwie obrony pasa (z Claudią Gadelhą i Karoliną Kowalkiewicz - przyp. red.) i strata pasa z Rose Namajunas na UFC 217. Dwa podejścia pod odzyskanie pasa (UFC 223 z Namajunas) i wakujący pas wagi muszej (z Valentiną Shevchenko na UFC 231) były nieudane. Trzecie podejście na UFC 248 w marcu 2020 z Zhang Weili także było nieskuteczne, ale ta walka przeszła do historii UFC. W międzyczasie Chinka straciła pas mistrzyni i tą walkę traktowano jako eliminator do pasa posiadanego wówczas przez Carlę Esparzę, którą Joanna zdemolowała w brutalnej walce, biorąc pas i broniąc go 5 razy przez trzy lata.

Ta także przejdzie do historii nie tylko z powodu nokautu na Polce, ale też ze względu na emocje po zakończeniu pojedynku. Joanna była wzruszona w oktagonie i na konferencji, gdzie obszernie podsumowała karierę. Wspomniała o tym, że chce nadrobić prozaiczne życiowe rzeczy jak biznes i ma w planach macierzyństwo. W Singapurze towarzyszył jej zrfesztą aktualny parter Mateusz Zarankiewicz. Były siatkarz ligowy mocno wspierał polską legendę niemal przy oktagonie.

Fani też nie zawiedli i czekali na nią przy wyjściu z hali. Dziesiątki z nich chciało sobie zbić z nią tzw. "piątkę". Jędrzejczyk doceniła to i żegnała się z nimi po raz ostatni jako zawodniczka. Epickim zakończeniem był okrzyk po polsku: "Kocham cię" - jednego z zagranicznych fanów. To wspaniałe podziękowanie za emocje nie tylko dla nas Polaków, ale dla całego świata Mieszanych Sztuk Walki. Dziękujemy za to wszystko.

Autor: Tomasz Majewski