free templates joomla

Jose Aldo: ''Ronda Rousey nie wróci już do MMA!''

Jose Aldo i Ronda RouseyKomentarzy na temat klęski Rondy Rousey (12-1 MMA, 6-1 UFC) ciąg dalszy. Tym razem swoje trzy grosze dorzucił czempion UFC w wadze piórkowej, Jose Aldo (25-1 MMA, 7-0 UFC). Stwierdził bowiem, że dla brązowej medalistki olimpijskiej w Judo porażka z Holly Holm na UFC 193 w Melbourne była jej ostatnim występem w oktagonie.

Rousey nie odzyska więc tytułu w kategorii koguciej, gdyż zdaniem Brazylijczyka do rewanżowej potyczki po prostu nie dojdzie.

''Myślę, że to będzie dla niej zbyt trudne. Powiem więcej, moim zdaniem ciężko jej będzie powrócić do MMA. Jej kariera przybrała inny kierunek. Jeśli zarabiałbym mnóstwo pieniędzy grając w filmach lub coś podobnego, także obrałbym taki kurs. Mam uszkadzać sobie twarz otrzymując ciosy? Jesteście szaleni.''

''W mojej opini nie sądzę, że zawalczy ponownie. Jeśli jednak wróci, to oczywiście, że jest w stanie wygrać tytuł. Zawsze była wojownikiem, lecz gdybym był Rondą, nie powróciłbym.''

Aldo zapytany o to, jaką spuściznę zostawi po sobie ''Rowdy'' w przypadku zakończenia swojej przygody z wyczynowym sportem odpowiedział, iż porównuje jej położenie do tego, w jakim swego czasu znalazła się pierwsza ''twarz kobiecego MMA'', czyli Gina Carano.

''Widzę to jak sytuację z Giną. Była świetną zawodniczką, ale po porażce z ''Cyborg'' została aktorką i otrzymuje teraz więcej uwagi niż wówczas, gdy walczyła. I to bez diety czy otrzymywania uderzeń. Myślę, iż dziedzictwo, jakie pozostawi po sobie Ronda to przemiana kobiecego MMA. Umieściła je w miejscu, którego nikt się nie spodziewał, nawet sam Dana White. To jej dziedzictwo, zrobiła wiele dobrego dla kobiecego MMA.''

Odważny pogląd brazylijskiego mistrza z Nova Uniao zweryfikuje czas. W najbliższym czasie nie ma co nawet rozważać powrotu Rousey, gdyż potrzebuje ona odpoczynku zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Jako najwcześniejszą datę ewentualnej szansy na rehabilitację Amerykanki podaje się lipcową, jubileuszową galę UFC 200. Oczywiście, o ile faktycznie zdecyduje się na kontynuowanie kariery.