free templates joomla

Robin van Roosmalen przekonany o słuszności werdyktu w walce z Sitthichai'em Sitsongpeenongiem na GLORY 25!

Robin van Roosmalen Szeroko komentowana konfrontacja o pas GLORY w wadze lekkiej na gali GLORY 25 w Mediolanie w ostatni piątek 6 listopada 2015 została wygrana, przynajmniej zdaniem sędziów, przez broniącego tytułu Robina van Roosmalena (47-14-3 KB, 11-2 GLORY). Obserwatorzy jednak niemal jednym głosem stwierdzają, iż fighterem lepszym w tym boju był pretendent, Sitthichai Sitsongpeenong (103-29-5 KB, 2-1 GLORY), co zresztą pokrywa się z naszą opinią. Holenderski zawodnik jednak wiele sobie z tych uwag nie robi.

Bardziej irytuje go to, iż mimo osiągnięć, jakie ma na swoim koncie, dalej nie ma on reputacji jednego z najlepszych, a tym bardziej najlepszego fightera w swojej kategorii wagowej i przed każdym kolejnym starciem skazywany jest na porażkę.

''Myślę, że mam wiele do poprawy, ponieważ wciąż jestem postrzegany jako underdog. Za każdym razem ludzie we mnie wątpią. Sądziłem, że udowodniłem swoją wartość już kilka lat temu, lecz wciąż się we mnie wątpi, nie mam pojęcia dlaczego. Jeśli chcą mojej walki z Petrosyanem, zawalczę z nim. Jeśli ludzie zechcą, żebym zmierzył się z kimś z topowej dwudziestki, będzie to bez różnicy, gdyż nadal nie będę w ich oczach faworytem.''

''Wkurza mnie to. Za każdym razem, gdy kogoś pokonuję, wciąż jestem underdogiem. Przeciwko Ristie startowałem z tej pozycji, przeciwko Kirii mówili, iż nie potrafię walczyć pod presją, przeciwko Sitthichai'owi mówili, że mnie znokautuje... Zwyciężyłem z nimi wszystkimi. Czy trzeba coś więcej dodawać?''

Van Roosmalen oczywiście odniósł się także do końcowego wyniku rywalizacji z Sitthichai'em. Uważa, iż zasłużył na wygraną, poza tym jest zdania, iż Taj nie zrobił na nim aż tak dużego wrażenia, jakiego oczekiwał.

''To był wyrównany pojedynek, ciężki bój, lecz z dwoma fighterami na tym poziomie czego innego mogliście się spodziewać? Aczkolwiek sądzę, że sędziowie podjęli właściwą decyzję ze mną jako zwycięzcą. Zaliczyłem więcej czystych uderzeń i kopnięć.''

''Myślałem, że będzie lepszy. Przed walką był naprawdę duży hype na niego - oczywiście, że jest dobry, po prostu uważałem, że będzie lepszy. Przewidywałem, iż zaskoczy mnie pewnymi rzeczami, lecz tak się nie stało. Chyba zablokowałem wszystkie wyprowadzone przez niego akcje, niczym mnie nie zaskoczył. Przez pierwsze dwie rundy zaczęliśmy spokojnie, czekałem na to co on zrobi, a przez kolejne trzy rundy wywierałem na nim większą presję i robiłem swoje.''

Zapytany o to, czy Giorgio Petrosyan (80-2-2 KB, 6-1 GLORY) będzie jego kolejnym oponentem, ''Pokerface'' odpowiedział, iż liczy na to, ponieważ ma z nim rachunki do wyrównania.

''Nie widziałem jego starcia z Jauncey'em, bo szykowałem się do mojego własnego. Lecz jestem chętny na tę walkę, nawet w tej chwili. Mam wiele szacunku do Giorgio, jest wspaniałym zawodnikiem, mam z nim jedyną porażkę, której jeszcze nie pomściłem. Zrewanżowałem się Ristie'emu, pozostał już tylko Giorgio.''

Holender ma dużo szczęścia, iż pas GLORY wciąż znajduje się w jego posiadaniu. Faktem jest, że również w rywalizacji z Petrosyanem według fachowców wyżej stać będą akcje jego przeciwnika, ale najwidoczniej van Roosmalen, choć mu to nie odpowiada, przyzwyczaił się już do takiego stanu rzeczy. Miejmy tylko nadzieję, iż w przypadku tej walki najszerzej poruszaną kwestią nie będzie ponownie niesłuszny werdykt sędziów, a jej jakość czysto sportowa.