free templates joomla

Mirko ''Cro Cop'' Filipović ogłosił zakończenie kariery!

Mirko FilipovicNa gali UFC Fight Night 79 w dniu 28 listopada 2015 roku, będącej debiutancką wyprawą największej federacji MMA do Korei Południowej, a konkretnie do Seulu, nie wystąpi Mirko ''Cro Cop'' Filipović (31-11-2 MMA, 5-6 UFC). Chorwat doznał kontuzji ramienia, wykluczającej go z pojedynku z Anthony'm Hamiltonem (14-4 MMA, 2-2 UFC). Jednocześnie ogłosił, iż oficjalnie żegna się ze sportami walkami, o czym poinformował w komunikacie na swojej stronie internetowej. Jego fragmenty publikujemy poniżej.

'"Drodzy przyjaciele! Niestety muszę odwołać moją walkę w Seulu. Na początku przygotowań uszkodziłem sobie ramię, przez co nie mogłem podnieść ręki. Starałem się uratować sytuację i naprawić ramię w każdy możliwy sposób: codzienne terapie, zastrzyki z osocza krwi oraz różne koktajle, lecz nie wypaliło. Jedynym lekarstwem byłaby przerwa od dwóch do trzech tygodni, lecz nie mogłem sobie na to pozwolić w środku ostatniej fazy przygotowań. Z powodu codziennych treningów kontuzja stała się jeszcze gorsza.''

''Jestem świadomy tego, że muszę doprowadzić do końca moją przygodę ze sportami walki, lecz nie chcę już trenować z bólem. Moje ciało jest zniszczone przez niezliczone treningi, mam na koncie dziewięć operacji, stało się podatne na urazy, a po każdym treningu kładę lód na zoperowane kolano, ponieważ jest wypełnione płynem, chodzę na terapie dwa razy w tygodniu. Następna walka byłaby moją osiemdziesiątą profesjonalną i jest to dużo, szczególnie biorąc pod uwagę organizacje: K-1, PRIDE, IGF, UFC. Największym problemem będzie zaadaptowanie się do ''cywilizowanego życia'', bez dwóch treningów dziennie i wieczną podróżą przez świat. Nie chciałbym, żeby ta zmiana była zbyt radykalna. Będę trenować tak długo, jak będę żyć, ponieważ to moje życie, ale już nie na tej intensywności co kiedyś, z czego jestem w pewien sposób zadowolony.''

''To nie jest tymczasowa decyzja, gdyż nie byłem szczęśliwy z tego powodu, lecz to moje ostatnie zdanie i tak jest dla mnie najlepiej. Prędzej czy później przychodzi taki moment, gdy mężczyzna musi pomyśleć o swoim zdrowiu. Miałem naprawdę długą i wspaniałą karierę. Wierzę, że zostawiłem swój wyraźny ślad w sportach walki, w MMA jak i K-1, niczego nie żałuję. Dziękuję wszystkim tym, którzy śledzili moje występy i wspierali mnie, pozostaną mi piękne wspomnienia. Pozdrawiam!''

41-letni ''Cro Cop'' to ikona zarówno MMA jak i Kickboxingu, w którym zaczynał swoją przygodę ze sportami walki. Na przełomie XX i XXI wieku był jednym z najlepszych w federacji K-1, będąc m.in. finalistą Grand Prix w 1999 roku, mając na koncie zwycięstwa nad takimi postaciami jak Jerome Le Banner, Peter Aerts, Mark Hunt czy Remy Bonjasky. Później jeszcze kilkukrotnie rywalizował w tej formule i zwieńczeniem tego powrotu był tytuł mistrza K-1 Grand Prix 2012, choć finałowy turniej odbył się już w 2013 roku. Jego rekord w Kickboxingu zamknął się na bilansie 23 zwycięstw i ośmiu porażek.

Od 2001 roku Filipović rozpoczął występy w MMA. Zdecydowanie najwięcej z nich stoczył dla PRIDE, gdzie przez sześć lat nadawał ton rywalizacji w wadze ciężkiej. W 2006 roku we wspaniałym stylu triumfował w wielkim turnieju tej organizacji, wszystkie swoje boje wygrywając przed czasem, a podczas finałowej gali zdemolował zarówno Wanderlei'a Silvę, jak i Josha Barnetta. Wtedy Chorwat osiągnął apogeum swoich możliwości.

Od tamtej pory nie powodziło mu się już aż tak dobrze. Przede wszystkim rozdział pt. UFC nie potoczył się po jego myśli. Najcenniejszym jego osiągnięciem z tego okresu był tytuł mistrzowski Inoki Genome Federation. W swojej ostatniej walce, która była dla ''Cro Copa'' zarówno powrotem do UFC, zrewanżował się Gabrielowi Gonzadze za wcześniejszą bolesną porażkę i zatrzymał go przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie. Stoczył ją 11 kwietnia 2015 roku na gali UFC Fight Night 64 w Krakowie, tak więc Polska z tego powodu zapisze się w historii MMA.

Przede wszystkim jednak w dziejach tej dyscypliny, tak jak i Kickboxingu, zapisze się sam Filipović. Słynął ze swojej legendarnej już lewej nogi, którą wielokrotnie nokautował swoich oponentów. Stoczył wiele niezapomnianych konfrontacji z największymi gwiazdami sportów walki, przeważnie wychodząc z nich jako zwycięzca. Mirko ''Cro Cop'' Filipović był tylko jeden i niemożliwe będzie zastąpienie go w jakikolwiek sposób. Hvala, Mirko!

Ostatni wywiad Mirko Filipovica