free templates joomla

Joe Rogan: "Walka między Kimbo a Shamrockiem wyglądała na udawaną!"

Joe Rogan Po piątkowym pojedynku na gali Bellator 138 między Kimbo Slice'em (5-2 MMA, 1-0 BMMA) a Kenem Shamrockiem (28-16-2 MMA, 0-1 BMMA) swoje trzy grosze postanowił wtrącić... Joe Rogan, komentator gal UFC. Podczas audycji podcastu pt. ''The Joe Rogan Experience'' wypowiedział się nie o wątpliwej wartości sportowej tego starcia, a o własnych argumentach za tym, iż pojedynek ten mógł być jednym wielkim oszustwem.

''Muszę wam powiedzieć, że ta walka wyglądała na udawaną jak cholera. Jest kilka rzeczy, których nie lubię odnośnie tej walki. Nie podoba mi się ten klincz, ten długo trwający klincz, podczas którego mieli swoje usta przy uszach rywala przez dłuższy czas... A co wy na to, że w sytuacji, gdy Ken obalił go, nie zadał mu ani jednego uderzenia? Ani razu go nie uderzył! Sprowadził go do parteru, miał go rozciągniętego, zdobył jego plecy i nie zmiażdzył go. Nie zaatakował go ciosami. Jak dla mnie nie ma to żadnego sensu.''

To co powiedział Rogan jest zgodne z rzeczywistością, jaką widzieliśmy w klatce, ale czy to samo można stwierdzić o tej całej spiskowej otoczce wokół walki? Pamiętajmy, iż przy całym szacunku dla Kimbo i Shamrocka, obaj są po pierwsze wiekowi, a po drugie ich umiejętności nie należy sytuować na zbyt wysokim pułapie. Brendan Schaub, a więc fighter związany z UFC, użył wieku Shamrocka jako argumentu, dla którego ten nie był w stanie poddać rywala duszeniem, ani też podjąć się wyprowadzania uderzeń.

Każdy choć trochę zorientowany fan MMA wie, iż konfrontacja między tymi zawodnikami była ruchem czysto marketingowym, mającym na celu przyciągnąć widzów z uwagi na wiek i ''renomę'' obu jej uczestników. Doszukiwanie się w niej drugiego dna wydaje się być zbyt dużym wywyższeniem jej rangi, która i tak była dość znacząca zważywszy na fakt, iż była to walka wieczoru, umieszczona na fight cardzie wyżej od pojedynku o pas mistrzowski Bellatora.

Paradoksalnie, krytyka tego boju przez Rogana może posłużyć jako nieświadoma forma zareklamowania organizacji Scotta Cokera, bo z tego powodu po prostu będzie się o niej mówić.