12 czerwca 2015 roku w Częstochowie miała miejsce gala Boxing Night 10, na której wbrew nazwie przeprowadzono nie tylko pojedynki pięściarskie, ale i znalazło się miejsce dla jednej walki MMA oraz dwóch K-1. I to właśnie w tej ostatniej formule odbyła się najważniejsza potyczka, o pas mistrza Europy organizacji WKU w wadze ciężkiej między Michałem Wlazło a Tomasem Mozny'm.

Pierwsza runda tego boju zwiastowała, że możemy być świadkami interesującej batalii. Wydawało się jednak, że należała do Słowaka, którego akcje wywierały większe wrażenie. Jeszcze lepiej zainicjował rundę drugą, gdy od razu rzucił się do ataku, trafił lewym highkickiem, który ewidentnie zamroczył fightera Forfitu Gdańsk.

Jednak co istotniejsze, wspomniane kopnięcie doprowadziło do mocnego rozcięcia na czole Wlazło i po konsultacji medycznej sędzia nie dopuścił go do kontynuowania walki. Jest to dla niego druga z rzędu zawodowa porażka, choć okoliczności tej ostatniej były nie do końca zależne od niego samego. Tym niemniej nieszczęście gdańszczanina zaczęło się od bardzo dobrej akcji Mozny'ego, więc nie należy dyskredytować sukcesu słowackiego zawodnika.

W innym pojedynku na zasadach K-1 Paweł Gierzyński uporał się z Vasylem Halychem. Ukrainiec doprowadził do liczenia rywala w drugiej rundzie, choć dyskusyjnego, bo wynikającego bardziej z utraty równowagi Gierzyńskiego aniżeli siły ciosu. Zawodnik Palestry Warszawa jednak nie przejął się tym i włączył wyższy bieg, zwłaszcza w trzeciej rundzie, w której przeważał od startu do mety. Tym samym zapracował na wygraną w oczach sędziów punktowych, aczkolwiek po niejednogłośnym werdykcie.