Włodarze organizacji UFC planują zestawić ze sobą dwóch znakomitych zawodników, czyli z jednej strony mistrza Strikeforce, Nicka Diaza (26-9 MMA, 7-6 UFC), a z drugiej byłego championa organizacji Bellator FC,  Hectora Lombarda (34-4-1 MMA, 3-2 UFC). Problemem może się okazać relacja łącząca Danę White'a z byłym pretendentem do pasa UFC w wadze półśredniej, Nickiem Diazem. 

Nick nie walczył od marca 2013 roku, czyli od starcia o pas mistrzowski z Georgesem St-Pierrem.

Za powód ciągle przedłużającej się absensji podaje to, że nie dostaje walk z dobrymi zawodnikami, ale do obecnej sytuacji chyba bardzo pasuje powiedzenie: "Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze."

Diaz w jednym z ostatnio udzielonych wywiadów zapowiedział, że jest gotowy na powrót do oktagonu. Przerwę od sportu zrobił sobie do niedawna panujący mistrz St-Pierre, ale jego miejsce zajął Johny Hendricks, który na UFC 171 pokonał Robbie Lawlera.

Wydaje się, że 30-letni Diaz nie zamierza dłużej pozostawać w stanie "uśpienia" i niebawem powróci do klatki. Nie wiadomo, czy Diaz przyjmie walkę z Kubańczykiem, ale wydaje się, że byłoby to świetne starcie.

Uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Atenach, Hecotr Lombard wygrywał ostatnio z Nate'm Marquardtem i Jake'm Shieldsem, który przez porażkę z byłym Judoką został relegowany z UFC.

Kubańczyk za pośrednictwem twittera dosyć enigmatycznie wypowiadał się na temat pojedynku, mówiąc, że wszystko zależy od UFC, ale możemy się spodziewać, że jeśli Diaz przyjmie warunki finansowe zaproponowane przez UFC, to do pojedynku dojdzie z (prawie) stuprocentową pewnością.