free templates joomla

Ronda Rousey czyli draka w kinie!

Ronda RouseyŻycie mistrzyni UFC wagi koguciej Rondy Rousey (7-0) nie zawsze usłane jest różami a niebezpieczeństwa czyhają z każdej strony. Nawet na tak niewinne dziewczątko. O jednej z takich historii amerykańska mistrzyni opowiedziała w talk show Jimmy Kimmela a rzecz dotyczyła udziału w tak zwanej ulicznej bójce. Nie była to typowa ustawka o jakich często się słyszy i choć rzekoma walka nie odbyła się na ulicy a w kinie, to każda historia, którą da się sprzedać jest cenie.

"Siedzieliśmy w kinie oglądając film "Juno". Za nami siedziało bardzo hałaśliwe towarzystwo. Jedna z dziewczyn dosłownie włożyła mi buty z tyłu krzesła. Nie chciałam opuszczać filmu. Pod koniec seansu, odwróciłam się, rzuciła jej buty i powiedziałam, aby zachowywała się przyzwoicie" - zaczęła barwną opowieść Ronda.

"Po filmie, przyszli do mnie. Tak się złożyło, że moi przyjaciele byli na uboczu. Chłopak tej dziewczyny podszedł do mnie i powiedział, że powinnam oddać swoje buty jego dziewczynie. Odpowiedziałam, że jego dziewczyna musi nauczyć się normalnie zachowywać. Starałam się odejść, ale on mnie popchnął. Warto zauważyć, że wyglądałam jak młoda dziewczyna. Byłam ubrana w sukienkę we wzory z leopardem" - ciągnęła dalej historię, dając też dowód tego, iż jest typową kobietą z gatunku tych co to po pogrzebie nie zapomną kupić chleba i zawsze pamiętają kolor sukienki.

Jednak sukienka w "leopardy" zobowiązuje i Ronda dalej opisywała swój udział w tej "bonanzie". "Powiedziałam mu, że jeśli mnie nie przepuści, będę musiała coś zrobić. Próbowałam ponownie ominąć go a on pchnął mnie znów. Natychmiast chwyciłam go za kołnierz z jednej strony i zaczęłam tłuc po buzi. Podleciał do nas jego przyjaciel i chwycił mnie za kark. Zdołałam zrzucić go na ziemię. Ogólnie była to spora ekipa, myślę, że to były ze cztery pary. Mój przyjaciel zobaczył, że zostałam zaatakowana i zaczął odciągać innych. Jedna dziewczyna podleciała do mnie i próbowała rozerwać mnie z tym facetem, ale moja koleżanka Marina odepchnęła ją. Reszta ich towarzystwa po prostu pozostała w pozycji siedzącej" - powiedziała o tej swoistej "drace w chińskiej dzielnicy".

"Wokół nas były osoby z seansu i biły brawo. Widać było, że są szczęśliwi, że ktoś zlał tych zbirów. Następnego dnia dostałam telefon z policji, ale dlatego tylko, że po prostu chcieli usłyszeć tę historię od mnie. Tylko jedna frustracja - zgubiłam buty" - zakończyła tę interesującą opowieść o zwycięstwie dobra nad złem, którą tak kochają wszyscy widzowie kinowych seansów.