free templates joomla

Leksykon Wojowników: Grzegorz Jakubowski

Grzegorz Jakubowski Świetny rekord 26-6-2*, uczestnictwo w zagranicznych galach, a na listach wyników między innymi widnieje jako pogromca Roberta Jocza, Piotra Bagińskiego, Łukasza Jurkowskiego i aktualnego zawodnika UFC (6 zwycięstw z rzędu), Francisa Carmonta. To wszystko w ciągu zaledwie 6 lat kariery zawodniczej, trwającej w czasach kiedy o MMA wiedzieli tylko tzw. dobrze poinformowani.

Nie jest przesadą ocena, że Grzegorz Jakubowski do kariery wojownika startował wraz z polskim MMA. Pierwszą – zaaranżowaną przez Mirosława Oknińskiego - walkę stoczył już w 2002 roku podczas targów Body Show, a za przeciwnika miał Temistoklesa Teresiewicza. Pojedynek odbył się w klatce, co charakteryzowało pierwsze krajowe gale MMA.

Nawet obecnie zawodnicy mają problemy z przygotowaniem odpowiedniej kondycji i to nawet walcząc w tak nobilitującym gronie jak UFC, czego przykładem może być między innymi niedawna walka Omielańczuk-Guelmino. A przecież pierwsza walka „Jakubka” trwała aż… 45 minut.
To rekord w długości walki w Polsce i więcej niż łączny czas wszystkich walk stoczonych w karierze niejednego zawodnika MMA np. przez Mariusza Pudzianowskiego. A warto pamiętać, że panowie Grzegorz i Temistokles nie mieli dodatkowego, wolnego, czasu na przepłukanie ochraniaczy szczęki, jak Pudzian w walce z ważącym (na oficjalnym pomiarze wagi przed galą) 17 kg mniej Japończykiem Kawaguchim.

Po 3 kwadransach ogłoszono remis, a Grzegorz Jakubowski kontynuował karierę - w większości walcząc na zagranicznych galach MMA. Już 2003 r. w 4 walce ofiarą mającego dotychczas ciekawy rekord 1-0-2 Jakubowskiego padł Antoni Hardonk, późniejszy uczestnik 8 gal UFC, gdzie pojedynkował się między innymi z Frankiem Mirem czy Cheickiem Kongo.

W tym samym roku na ekrany wszedł film „Klatka” Sylwestra Latowskiego, w którym wprawne oko bez trudu dostrzeże kadry z walki Jakubowski-Teresiewicz. Jednak sam film, jakkolwiek zaliczający się do ówczesnych kanonów undergroundu, nie wpłynął na spopularyzowanie sportu wśród mas. Zwiększyła się natomiast świadomość i wiedza o MMA, które najczęściej było utożsamiane z brutalnym mordobiciem pozbawionym zasad.

Takie ujęcie co zrozumiałe nie mogło wpłynąć na zwiększenie zainteresowania sportem, rzesze sponsorów, czy tłumy kibiców. Po okraszonej zwycięstwami drodze po europejskich galach MMA  następowały rzadkie porażki z rąk uznanych zawodników. Pierwszym pogromcą zawodnika z Trójmiasta okazał się Litewski weteran, Kestutis Smirnovas, z którym nawet ostatnio, mimo wyraźnego spadku formy i kilku lat przerwy w występach, odmawiali walki polscy fighterzy. Rzecz działa się w 2004 r. W tym samym roku też kolejnym pogromcą okazał się Travis Lutter, zawodnik, który w UFC odprawił Patricka Cote, a mierzył się też, choć tutaj bez szczęścia, z Richem Franklinem oraz Andersonem Silvą.

Jeszcze w 2005 roku Jakubowski przegrał z Lucio Linharesem, ale dwie walki później pokonał wspomnianego na początku Francisa Carmonta, a w 2006 roku był niepokonany we wszystkich 5 walkach, kończąc rok z fantastycznym rekordem 20-3-2 – wg portalu sherdog.com - (obecny rekord Mameda Chalidowa, w karierze trwającej od 2004 r. to 27-4-2, natomiast 20-4-1 to dotychczasowe osiągnięcia Tomasza Drwala).

Lata 2007 i 2008 to już końcówka kariery „Jakubka” i zaledwie 3 stoczone walki. Kolejno Andy Foster, Jean-Francois Lenogue i weteran UFC Jordan Radev pokazywali wyższość na Polakiem. Te 3 porażki ostatecznie zdecydowały o końcu kariery tego wojownika. Ale trzeba zaznaczyć, że ostatnia walka z Radevem miała być już benefisem.

Gala KSW 9, na której odbył się pojedynek, była pierwszą polską imprezą MMA, której wyniki można było obstawiać u bukmacherów.  Jakubowski nie był jedynym faworytem bukmacherów, który wtedy przegrał.

Ostatecznie w podsumowaniu kariery pozostał rekord 26-6-2 i zwycięstwa z kilkoma uznanymi przeciwnikami. Być może profesjonalny manager mógłby zapewnić walki w bardziej uznanych organizacjach, ale trzeba też pamiętać, że o wyjazdach do Japonii, czy USA nikt nawet nieśmiało nie marzył. Paweł Nastula trafił do Pride w uznaniu jego niewątpliwych zasług i sukcesów jako dżudoki, a Tomasz Drwal zadebiutował na brytyjskiej gali UFC dopiero w 2007 roku kiedy to Grzegorz Jakubowski już kończył z profesjonalnymi występami.

Co znamienne, zaraz po zakończeniu kariery przez mistrza, drogę do wielkiego świata MMA rozpoczął jego uczeń – Piotr Hallmann, zaczynając profesjonalne walki w 2009 roku, a obecnie walcząc dla największej organizacji MMA na świecie – UFC.

Grzegorz Jakubowski skupia się teraz na przygotowywaniu swoich podopiecznych z klubu Mighty Bulls Gdynia, gdzie obok wymienionego już Hallmanna pomaga między innymi, niegdyś ogłoszonemu wielkim talentem polskiego MMA, Łukaszowi Sajewskiemu (pierwszemu pogromcy Marcina Helda), który obecnie stara się wrócić do zawodowego sportu na wysokim poziomie po perturbacjach zdrowotnych i tych związanych ze zmianą gymu.

* portal sherdog.com wskazuje jako rekord Grzegorza Jakubowskiego 20-6-2, natomiast oficjalna strona klubu Mighty Bulls Gdynia prezentuje informacje o rekordzie 26-6-2