Po trzech porażkach zakończyła się przygoda polskiego zawodnika wagi ciężkiej 37-letniego Damiana Grabowskiego (20-5 MMA, 0-3 UFC), który został skreslony przez władze Ultimate Fighting Championship pomimo ważnego kontraktu. Organizacja skorzystała z opcji zwolnienia "za porozumieniem stron" i pochodzący z Opola "Polish Pitbull" jest wolnym agentem. Gdzie i czy w ogóle gdzieś trafi pozostaje na razie sprawą otwartą.
Wielka szkoda, bowiem oczekiwania były duże w stosunku do byłego mistrza organizacji M-1 Global, ale niestety nie udało mu się tam odnieść sukcesu. Analizując na chłodno, trzeba powiedzieć, iż Polak nie miał szczęścia i trafił do UFC parę lat za późno. Miał sporo życiowych planów, które zderzyły się z karierą. Dodatkowo był nękany kontuzjami a przypadku jednej z walk z Anthonym Hamiltonem, tuż przed walką, był obarczony nie swoimi problemami, ale to temat na inną dyskusję. Ostatnia walka z Chase Shermanem także nie była olśniewająca i niestety pożegnano się z nim.

Niewątpliwie Grabowski był jednym z największych talentów jakie pojawiły się w kraju nad...Odrą, bowiem w Opolu Grabowski mieszka, żyje i trenuje. W 2012 roku trafił do organizacji Bellator MMA, gdzie w słynnym turnieju odpadł po półfinałowej walce z niepokonanym Cole Konradem. Na liście pokonanych przez Grabowskiego można odnaleźć takie nazwiska jak Eddie Sanchez, Scott Barrett, Joaquin Ferreira, Miodrag Petkovic, Dave Huckaba, Stav Economou czy mistrz M-1 Global Kenny Garner. Właśnie w M-1 Global doznał porażki z naszym rodakiem Marcinem Tyburą, który także trafił do UFC. Tyle, że jego akcje stoją dziś wysoko.

Przyszłość Grabowskiego pozostaje nieznana. Jego marzeniem było znaleźć się w KSW i być może tu właśnie uda mu się zakotwiczyć. Dziś ta waga jest wyjątkowo słaba w tej organizacji i takie wzmocnienie byłoby istotne a zawodnicy walczący tam spokojnie są w zasięgu Grabowskiego, któremu ambicja zapewne nie pozwoli pożegnać się z MMA porażkami i raczej nie zamierza on jej kończyć.