free templates joomla

Ciężkim piórem: Antonio Silva rywalem Rico Verhoevena czyli mezalians Kickboxingu z MMA

Rico Verhoeven vs Antonio SilvaNie Badr Hari czy inna gwiazda Kicboxingu a debiutujący 37-letni weteran MMA Antonio “Bigfoot” Silva będzie przeciwnikiem mistrza wagi ciężkiej Rico Verhoevena na gali Glory 46, która odbędzie się 14-go października w Guangzhou w Chinach. To jeden z niewielu ruchów "w drugą stronę", bowiem dotychczas to exodus w stronę MMA notowały takie sporty jak Kickboxing i Muay Thai. Nie w tym jednak rzecz głównie.
 
W piątek 18-go odbyła się konferencja prasowa mająca wytłumaczyć ten "mezalians" starcia mistrza z kompletnym no name'm świata Kickboxingu jakim jest Brazylijczyk zwany też "Pezao", który w swojej bazowej dyscyplinie MMA przegrał 5 walk z rzędu a na ostatnich 10 walk wygrał tylko jedną, jedną zremisował i oczywiście nie uniknął dopingowej wpadki. Kolejnej zresztą w jego bogatej w ten element kariery.

Wybór Chin i brak badań antydopingowych tylko potwierdzają, że walka jest wolna od wszelakich zbędnych "pierdół" typu antydoping, bo i po co? Wszak organizacja nic nie musi i nie ma umowy z WADA jak np. UFC, bo i na co? Jeszcze okaże się, że Kickboxing jest "zatrypiony" dopingiem bardziej niż MMA. Wystarczą jedynie rutynowe badania przy galach w USA, gdzie robi się je już po wydarzeniach. O okresie przygotowawczym, kiedy to tak naprawdę najbardziej pomocne jest niedozwolone wspomaganie - nie ma nawet mowy. Kickboxing jest tu w "trzecim świecie". Niestety - wyłączając amatorskie zmagania IFMA (Muaythai) i WAKO (Kickboxing), gdzie zawodnicy badani są na poziomie krajowym.

Inna sprawa to fakt, że Glory i Kickboxing musi się mało szanować, by do walk ze swoim mistrzem wystawiać tak skompromitowane indywiduum jakim jest Brazylijczyk. Można choćby wziąć Andreia Gerasimchuka z Białorusi, który na jednej z gal Kunlun Fight pokazał Verhoevenowi miejsce w szeregu do tego stopnia, że ten nie chce słyszeć o rewanżu podobnie jak decydenci Glory. Mogłoby się okazać, iż "Król jest nagi" i wcale nie najlepszy. Na usprawiedliwienie Silvy warto podkreślić, że jego atutem jest fakt, iż posiada czarny pas w Karate Shotokan no i oczywiście nazwisko, które pracowało na siebie, niezależnie od Antonio. Nosili je bowiem mistrzowie jak Wanderlei Silva, Anderson Silva czy kilkuset innych "Silvów" walczących w MMA (nie mylić z Timem Silvia, byłym mistrzem UFC - przyp. red.).

Można by zrozumieć też ideę tej walki, gdyby pojedynek odbywał się na zasadach MMA, którego Verhoeven już próbował. Próbował i przebiera nogami od dawna wzorem miłośnika "koniny" Alistaira Overeema, którego dopingowe perypetie są aż nadto znane i nie mniejsze niż Antonio Silvy. Ten zalicza też spektakularne klęski jak tę ostatnią z Vitalym Minakovem na Fight Nights Global 68, gdzie został obity i przegrał przez techniczny nokaut. Według Glory widocznie to najlepsza wizytówka do walki z mistrzem organizacji. Zgadzacie się z tym?
Czy wystarczy podszyta hipokryzją, tak często stosowana ostatnimi czasy konformistyczna odpowiedź - "taki jest dziś świat"?