Przybywa niezadowolonych z wewnętrznej polityki nowych właścicieli organizacji UFC. Kolejnym z nich jest były mistrz kategorii średniej Luke Rockhold (15-3 MMA, 5-2 UFC), który wręcz nawołuje do strajku zawodników swojej kategorii wagowej. Co nim powoduje? W programie "The MMA Hour" dał niedwuznacznie znać co o tym myśli.

"Ja z nikim się nie będę bić, jeśli nie zrobią walki o pas tymczasowy, albo nie zmuszą Bispinga do walki z pretendentem. Tak samo powinna uczynić reszta dywizji. W przeciwnym razie, o co tu chodzi? Beze mnie, Musasiego, Yoela i Whittakera? Myślę, że każdy musi się postawić i posłać ich do diabła. Albo deklarują wprowadzenie tymczasowego pasa mistrza, albo przeciwnym razie, nie będą mieć dywizji" - powiedział zdecydowanie były mistrz Strikeforce i UFC.

Zdaniem Rockholda przyczyna leży w tym, że nowi właściciele UFC zainwestowali ogromne pieniądze i szybko chcą je zacząć odzyskiwać a najlepszym sposobem (ich zdaniem) są wielkie superwalki, nie zawsze trzymające się kategorii wagowych i rankingów na co zwracali uwagę i buntowali się inni zawodnicy.

"Pokazuję dobre walki, pokonywałem najlepszych zawodników na świecie, ale ta droga nie prowadzi nigdzie. Więc o co chodzi? To nie ma sensu, aby trzymać się kategorii, albo nawet do diabła pozostać w firmie. Jeśli tylko liczą się tylko kasowe pojedynki, to pójdę gdzieś indziej. Można zwolnić mnie z kontraktu, a ja pójdę bić się w kasowych walkach gdzieś indziej. Jestem w organizacji na rzecz walk z najlepszymi fighterami o tytuły. Jeśli ta droga nieprowadzi do tego to ja odchodzę. Zwolnijcie mnie (z kontraktu - przyp. red.)" -

Wcześniej Rockhold proponował nawet walkę z Werdumem w wadze ciężkiej ale to było szalone. Ostatecznie Amerykanin widzi siebie w pojedynku z Robertem Whittakerem (18-4 MMA, 9-2 UFC) na UFC 13 w Las Vegas w lipcu br. i chyba ta opcja jest najrozsądniejsza, bowiem walka o pas mistrzowski pomiędzy pretendentem GSP a mistrzem Michaelem Bispingiem ma odbył się dopiero późną jesienią (październik/listopad 2017).