Georges St-Pierre i David Branch w UFC, czyli powroty po latach!
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: czwartek, 16, luty 2017
Choć obaj bohaterowie poniższego tekstu mieli zupełnie inny kaliber dokonań w UFC, to ich ponowne związanie się z tą federacją trzeba uznać za duże wydarzenie. W przypadku Georgesa St-Pierre (25-2 MMA, 19-2 UFC) to oczywistość, w końcu to fighter, który aż dziewięć razy pod rząd bronił tytułu w wadze półśredniej. David Branch (20-3 MMA, 2-2 UFC) natomiast to ciekawy zawodnik dlatego, bo świetnie radził sobie ostatnio w organizacji WSOF.
Comeback St-Pierre'a do oktagonu to kwestia, która pojawia się regularnie niemalże od momentu ogłoszenia przez niego konieczności odpoczynku od walk w listopadzie 2013 roku. Od tamtej pory minęły więc już ponad trzy lata, a deklaracje składane przez Kanadyjczyka nie miały swojego dalszego przełożenia. Portal MMAFighting dotarł jednak do informacji, iż na linii GSP - UFC doszło do porozumienia, skąd niewiele już brakuje do podpisania kontraktu. Wedle źródeł tej witryny były dominator kategorii do 170 funtów (77,1 kg) założy ponownie rękawice w trzecim kwartale tego roku, a więc między lipcem a wrześniem.
Branch z kolei za pierwszym razem walczył w UFC w latach 2010-2011, tocząc łącznie cztery walki. Wygrał chociażby z Tomaszem Drwalem, czym zakończył przygodę Polaka z tym podmiotem. Był nawet przymierzany do występu z Janem Błachowiczem dla KSW w 2012 roku, ale ostatecznie nic z tych planów nie wyszło. Niedługo później związał się z WSOF, gdzie zanotował imponującą serię dziesięciu z rzędu zwycięstw, m.in. nad Paulo Filho, Yushinem Okami'm i Vinny'm Magalhaesem. W momencie pożegnania się z tą federacją, był posiadaczem pasa zarówno w wadze średniej, jak i w półciężkiej.
Obaj 35-latkowie wracają więc do oktagonu po różnych przejściach. ''Wypoczęty'' St-Pierre ma zamiar powrócić na tron swojej dywizji wagowej i pokazać, że nadal jest tym samym ''GSP'', który przez lata dzielił i rządził w klatce. Branch natomiast chce udowodnić, że od czasu zwolnienia z UFC poczynił ogromne postępy, nabrał pewności siebie i może stać się poważnym wzmocnieniem rosteru kategorii średniej. Tak czy tak, obaj są u progu dużego wyzwania.
Comeback St-Pierre'a do oktagonu to kwestia, która pojawia się regularnie niemalże od momentu ogłoszenia przez niego konieczności odpoczynku od walk w listopadzie 2013 roku. Od tamtej pory minęły więc już ponad trzy lata, a deklaracje składane przez Kanadyjczyka nie miały swojego dalszego przełożenia. Portal MMAFighting dotarł jednak do informacji, iż na linii GSP - UFC doszło do porozumienia, skąd niewiele już brakuje do podpisania kontraktu. Wedle źródeł tej witryny były dominator kategorii do 170 funtów (77,1 kg) założy ponownie rękawice w trzecim kwartale tego roku, a więc między lipcem a wrześniem.
Branch z kolei za pierwszym razem walczył w UFC w latach 2010-2011, tocząc łącznie cztery walki. Wygrał chociażby z Tomaszem Drwalem, czym zakończył przygodę Polaka z tym podmiotem. Był nawet przymierzany do występu z Janem Błachowiczem dla KSW w 2012 roku, ale ostatecznie nic z tych planów nie wyszło. Niedługo później związał się z WSOF, gdzie zanotował imponującą serię dziesięciu z rzędu zwycięstw, m.in. nad Paulo Filho, Yushinem Okami'm i Vinny'm Magalhaesem. W momencie pożegnania się z tą federacją, był posiadaczem pasa zarówno w wadze średniej, jak i w półciężkiej.
Obaj 35-latkowie wracają więc do oktagonu po różnych przejściach. ''Wypoczęty'' St-Pierre ma zamiar powrócić na tron swojej dywizji wagowej i pokazać, że nadal jest tym samym ''GSP'', który przez lata dzielił i rządził w klatce. Branch natomiast chce udowodnić, że od czasu zwolnienia z UFC poczynił ogromne postępy, nabrał pewności siebie i może stać się poważnym wzmocnieniem rosteru kategorii średniej. Tak czy tak, obaj są u progu dużego wyzwania.