free templates joomla

Gerard Linder o walce o pas MŚ w Kickboxingu i Biggers Better 17! Wywiad

Gerard LinderPolski mistrz świata w Kickboxingu Gerard Linder, już za niespełna dwa tygodnie w piątek 16-go listopada, będzie bronił swojego tytułu w wadze lekkiej po raz kolejny. Dla 37 letniego fightera to szczególny występ, bowiem obejrzy go największa widownia w całej jego karierze. Walkę podczas gali Biggers Better 17 z jego rodzinnego miasta Andrychowa, transmitować będzie stacja Eurosport na całą Europę. Dodatkowo, Gerard po raz kolejny będzie organizatorem i zawodnikiem a prestiżowa impreza BB 17, po raz pierwszy zawita do Polski. Gerarda poprosiliśmy o kilka zdań na temat, przygotowań, egzotycznego rywala Sanera "Penpheta" Phomsorna i trudów zorganizowania tak wielkiej imprezy:
 

Fightsport.pl: Witaj Gerad, powiedz jak wyglądają twoje przygotowania do gali Biggers Better i co pewnie ważniejsze dla Ciebie, walki z tajskim zawodnikiem?
 
Gerard Linder: Witam, no cóż...przygotowania są ciężkie, także ze względu na to, że jestem organizatorem gali. Przygotowuję się pod okiem mojego przyjaciela i zarazem trenera Czarka Podrazy. Codziennie jeżdżę do Sosnowca, gdzie ciężko trenuję, wracam i w międzyczasie zajmuję się galą a można powiedzieć, że głowa boli od ilości spraw do ogarnięcia.
 

FS: A powiedz, to jest jeden trening dziennie, dwa? Jak to wygląda?
 
GL: Nie, nie nie jeden a dwa. Wygląda to tak, że rano robię u siebie trening, potem praca, telefony, załatwianie w urzędach wszystkiego i po południu jadę do Sosnowca. I tak codziennie niemal.
 
FS: Co powiesz o swoim rywalu? Widziałeś go już? Podglądałeś walki? On jest bardzo znany i w Tajlandii i w Szwecji gdzie wyemigrował
 
GL: Ja rywala poznałem od momentu, gdy federacja WKN mi go przedstawiła jako pretendenta. Tak widziałem jak walczy. Bardzo solidny zawodnik moim zdaniem. Najciekawsze jest to że mocno bije i walczy w obu pozycjach. To tak jak ja więc trudno przewidzieć co się wydarzy. Jest twardy, widziałem jak jednego niezłego gościa powalił, no ale co ...trzeba przygotować się na twarde wymiany. Ja nie kalkuluję w walkach, on też, więc będzie bitwa. Ja już całej rodzieniemówiłem, że pas zostanie w Polsce i tak ma być i będzie..
 
FS: To najtrudniejszy rywal w całej karierze będzie? Jak przewidujesz?
 
GL: Ja myślę, że tak. Każdy wie jacy są Tajowie. Tajlandia to kolebka Muay Thai i nikt tam nie odpuszcza w walkach. Wszędzie indziej tak ale nie tam. Nie ma się co czarować, że stamtąd wywodzą się najwięksi mistrzowie thaiboxingu. Myślę, że każdy zawodnik na świecie marzy o pojedynku z tajskim mistrzem, żeby wyjść i spróbować go pokonać.To jest weryfikacja umiejętności. Na mnie taki czas przyszedł i ja chcę zweryfikować swoje umijętności i pokazać charakter. Chcę pokazać tym co wątpli w moje sukcesy, że dam radę i że zasługuję na pas mistrza świata na tle tak mocnego rywala.
 
FS: Gerard, przed nami gala Biggers Better, która jest ogromnym zadadnieniem logistycznym. ma świetną renomę w Europie. Pokazuje ją Eurosport. Czy ty dajesz sobie radę, żeby wszystkiego dopilnować?
 
GL: Powiem tak, z trudem ale daję radę. Nie jest łatwo...załatwienie wszystkiego, hotele, oświetlenie, oprawa..to wszystko musi być na poziomie, bo dla Andrychowa to epokowe wydarzenie i będzie na ustach całej Europy przez kilka dni. To szansa i duża odpowiedzialność. Chcemy pokazać nasze miasto z jak najlepszej strony, skoro jest taka okazja, ale to mnóstwo pracy. Chcemy pokazać też, że w Polsce potrafimy robić dobre imprezy sportów walki, tym bardziej że dwa razy ostatnio robili ją Bułgarzy. My nie możemy być gorsi.mam nadzieję, że zapoczątkuję ten cykl i w następnym roku będzie jeszcze lepsza gala u nas.
 
FS: Gdybyś mógł powiedzieć, jak duży potrzebny jest budżet na taką imprezę jeśli to nie tajemnica?
 
GL: Hmm...no trochę jest to tajemnica i mogę tylko powiedzieć, że sięga to kilkust tysięcy złotych, jeśli policzy się wszystkie koszty, hotele, przejazdy to jest to ogromna kwota i jak dla mnie największe przedsięwzięcie w życiu. Mamy sponsorów, ale każdy nowy jest mile widziany a możliwość pokazania się w Polsce i w całej Europie, za rozsądne pieniądze jest nie do przecenienia. Wsparłoby to naszą galę i sporty walki. W przyszłym roku, mamy już także kilka firm gotowych przyjść nam z pomocą.

FS: Skoro o pomocy mowa, kto pomaga ci przy realizacji tego przedsięwzięcia?

GL: No oczywiście nie jestem sam. Pomaga mi niezrównana ekipa współpracowników klubu Black-Dragon z Andrychowa, cała rodzina, przyjaciele i władze miasta Andrychowa, które zaangażowały się wraz z nami i ich pomoc jest bardzo ważna. Myślę też, że dla nich to też okazja na pokazanie naszego regionu szerszej publiczności. Ja nie pamiętam, by w Andrychowie odbywała się większa i bardziej prestiżowa impreza. Liczę, że wspólnmi siłami uda nam się ją przeprowadzić i dobrze się pokazać widzom w stacji Eurosport, gdzie pójdzie transmisja na żywo.

FS: Na koniec Gerard, jak dalsze plany walk w MMA czy w Kickboxingu? Co z kolejnymi galami?


GL: Na razie ważna jest najbliższa gala, potem chcę walczyć dalej w MMA, bo włożyłem trochę pracy w nowe rzeczy i zamierzam to kontynuować. Dostaję propozycję na walki, ale delikatnie ująłbym je jako mało interesujące, poza tym chciałbym powiedzieć wprost: to ja mam jakiś dorobek, swoje lata, tytuły, pasy i nie zamierzam ich rozmieniać na drobne. Na razie planuję gale u siebie i projekt gal "Black-Dragon" będzie rozwijany w 2013 roku. Na razie jednak zapraszam wszystkich na wielkie wydarzenie Biggers Better, gdzie poza walkami boksu i Kickboxingu, zobaczycie pojedynki MMA. Serdecznie zapraszam.

FS: Gerard, serdeczne dzięki za wywiad i będziemy ci kibicować w Andrychowie.