Nowozelandzki fighter Mark Hunt (12-10-1 MMA, 7-4-1 UFC) już w najbliższą sobotę na gali UFC 200 w Las Vegas zmierzy się ze słynnym Brockiem Lesnarem (5-3 MMA, 4-3 UFC). Nowozelandczyk został dość niespodziewanym rywalem amerykańskiej gwiazdy WWE i byłego mistrza, ale nie wierzy w żadne przypadki.

Jego zdaniem głupotą ze strony byłego zapaśnika byłoby decydować się na walkę na miesiąc przed, kiedy ogłoszono jego kandydaturę i zestawienie z Amerykaninem. Hunt domyśla się, iż przygotowania do powrotu do UFC trwają znacznie dłużej, jakby zapominając, iż od dawna trwały spekulacje to ucinane to wznawiane.

"Myślę, że Lesnar trenuje dużo dłużej niż ludzie zakładają. Możliwe, że wiedział o wszystkim dużo wcześniej przed tą walką. Osobiście usłyszałem o mojej walce z Lesnarem w tym samym czasie, co wszyscy inni. Prawdopodobnie na długo przed tym założono, że będę walczyć z Brockiem, ale to tylko przypuszczenie, a ja dowiedziałem się wszystkiego dopiero niedawno. A kiedy ktoś wspomniał o mojej walce z Brockiem, byłem bardzo zaskoczony" - powiedział Hunt o okolicznościach pojedynku i swoich podejrzeniach.

Podejrzenia to specjalność Hunta, który podejrzewa Brocka także o doping, ale twierdzi, iż walczył z wieloma "chemikami" czyli takimi, którzy używają sterydów do poporawienia swoich sportowych możliwości. Wystarczy wspomnieć choćby Antonio Silvę czy innych jak Alistair Overeem. Czy zdoła przejść z powodzeniem kolejnego, to okaże się już w sobotnią noc.