free templates joomla

UFC 234: Israel Adesanya pokonuje legendę Andersona Silva! Wyniki& Video

Anderson Silva vs Israel Adesanya, UFC 234W sobotni wieczór 9-go lutego w Melbourne w Australii, odbyła się gala UFC 234: Silva vs. Adesanya, z najbardziej niespodziewanym main evenetem, ale i najbardziej oczekiwanym starciem tego wydarzenia w hali Rod Laver Arena. Historię odwołanego main event o pas wagi średniej Whittakera i Gasteluma opisaliśmy, ale dzięki temu widzowie skupili się na bez mała kultowym starciu byłego mistrza i legendy MMA Andersona Silva (34-9 MMA, 17-5 UFC) i wschodzącej gwiazdy Israela Adesanya (16-0 MMA, 5-0 UFC). Kibice w tym starciu dostali wszystko o czym marzyli.

Pojedynek budził ogromne emocje, bo był starciem pokoleń we współczesnym MMA. Obaj reprezentowali i przeszłość ("Spider" Silva) i przyszłość (Adesanya), bo dzieliło ich 14 lat różnicy. Także bodajże po raz pierwszy w tej wadze "Pająk" miał wyższego rywala, bowiem i Adesanya mierzy 190 cm i ma zasięg ramion 203 cm. Silva zaś 188 cm i 198 cm. Niby niewiele, ale jednak to pokazuje jak ten sport się rozwija w oparciu chociażby o warunki fizyczne.

Te mają zaś znaczenie tylko wówczas, gdy umie się ich używać. A że obaj potrafią, to mieliśmy tego pokaz i każdy błąd był karcony przez rywala. Tych na początku popełniał więcej Brazylijczyk i Adesanya karcił go ciosami bokserskimi. Dodatkowo dokuczał kopnięciami na wykroczną nogę, czym pokazał, że jest przygotowany do walki z mańkutem jakim jest Anderson. W połowie rundy trafił łokciem i ściągnął głowę Silvy na kolano pod siatką. Ten się tylko uśmiechnął, ale widać było, że akcja była skuteczna. Podenerwowany ruszył w pogoń, ale jedyne co ugrał to niskie obrotowe kopnięcie. Tym nie mniej unikając piekielnie szybkich kopnięć na głowę pokazał, że zaczyna łapać rytm walki. Dwa lata przerwy stępiły mu czucie walki i potrzebował czasu. Adesanya wygrał pierwszą rundę kończąc ją pozą a'la Bruce Lee, który zawsze był inspiracją 43-letniego Andersona.

Drugie starcie pokazało, że "Stary Lew" nie umarł i nadal potrafi zaczarować rywala i publiczność. Szybsze ruchy w drugim starciu spowodowały, iż zaczął trafiać większość akcji. Oczywiście Nigeryjczyk mieszkający w Nowej Zelandii nie pozostawał dłużny, ale w wymianach bokserskich Silva zaczął przeważać a Adesanya pokazywać, że unika ich jak ognia. Pogoń się udała, bo w oczach większości ludzi to była runda "Spidera". W trzecim i ostatnim starciu działy się cuda. Anderson zaczął od pokazania, że kopnięcia Nigeryjczyka sadzają go na ziemię a po chwili przy przechwycie nogi, gdy Adesanya podnosił się z ziemi niemalże rozwalił siatkę klatki kolanem z wyskoku. Adesanya uciekł i przytomnie zaczął zwalniać tempo walki szukając błędu w defensywie rywala. Atakował pojedynczymi akcjami i to było skuteczne. W ostatniej minucie trafiał już bokserskimi uderzeniami i timing zawodził Silvę. Niewiele brakowało by Israel trafił go mocniej jak niegdyś Chris Weidman. Wówczas zawaliła się cała kariera Andersona. Brazylijczyk uniknął tego a Adesanya uniknął m.in. strasznej obrotówki Silvy i gdy kontrował zabrzmiał gong po czym zwolnił i obaj wpadli sobie w ramiona.

Publiczność owacją na stojąco dziękowała obu za każdą rundę walki. Także po walce nikt długo nie wychodził z hali i warto to polecić polskim fanom MMA (i nie tylko) rywalizującym w "wyścigu na parking" po ostatnim gongu walki wieczoru. Po walce podziękował rywalowi, publiczności stwierdzając, że był to szalony weekend w jego szalonym życiu. Anderson wyrażał się w podobnym emocjonalnym stylu, dziękując ze łzami za to wspaniałe uczucie i mówiąc, "to jest całe moje życie". Wykluczył też chęć zakończenia kariery i stwierdził, że chce walczyć nadal a najbardziej w swojej rodzinnej Kurytybie, gdzie wraca z dziećmi, by trenować. To był wspaniały moment jak i cała walka. Walka została doceniona bonusem “Fight of the Night” przez UFC w wysokości 50 tysiecy dolarów dla każdego z nich. Ten wieczór należał do nich obu, choć Adesanya pokonał i Andersona i jego legendę, pokazując nie mniejsze umiejętności i talent aktorski.

Na przeciwnym biegunie widowiskowości było dziwne starcie Amerykanina Lando Vannata (10-3-2 MMA, 2-3-2 UFC) i debiutującego Brazylijczyka Marcosa Mariano (6-5 MMA, 0-1 UFC). Nie trudno było sie oprzeć wrażeniu, że to jakaś "ustawka" mająca odbudować rekord będącego po dwóch porażkach i remisie Vannaty. Być może w tym celu zatrudniono ze słabiutkim rekordem Mariano. W każdym razie awans tej walki do głównej karty (skutek wypadnięcia main event) to była pomyłka a nadanie jej statusu co-main eventu to skandal. Szanująca się organizacja tak czynić nie powinna wobec najlepszej na świecie publiczności jaką są kibice z Antypodów.

Świetny występ zanotował z kolei szybki jak wiatr Amerykanin Ricky Simon (15-1 MMA, 3-0 UFC), który faworyzowanego weterana Rani Yahya (26-10 MMA, 11-4 UFC) z Brazylii wyponktował kilka razy posyłając na deski. Z kolei Amerykanka Montana De La Rosa (10-4 MMA, 3-0 UFC), nie miala litości dla miejscowej zawodniczki Nadii Kassem (5-1 MMA, 1-1 UFC) i po rozbiciu jej poddała balachą. Otrzymała za to bonus 50 tysięcy dolarów tytułem “Performance of the Night”. Taki sam bonus otrzymał Devonte Smith (9-1 MMA, 2-0 UFC) za znokautowanie Koreańczyka Dong Hyun Ma (16-9-3 MMA, 3-3 UFC).

Osobny temat to walka Sama Alveya (33-12 MMA, 10-7 UFC) z USA i Australijczyka Jima Crute (10-0 MMA, 2-0 UFC) a nade wszystko kolejna kontrowersja jaka staje się udziałem sędziego Marca Goddarda. Nie pierwszy raz angielski sędzia interweniuje "nie w tempo" i myślami jest zupełnie gdzieś indziej powodując złość zawodników. Crute trafił Alveya i wiedząc, że może dobić prawie znokautowanego rywala prosząco spojrzał na sędziego. Ten błądząc myślami nie zatrzymał walki czym dał kilka sekund na pozbieranie się oszołomionemu Alveyowi. Kolejny atak Alvey otrzymał stojąc a będąc w żółwiu, bity po rękach i ramionach zaczął dochodzić do siebie i w tym momencie do akcji wkroczył sędzia. Alveyowi niewiele brakowało, by puściły nerwy i chyba na długo zapamięta sędziego Goddarda.

Galę UFC 234 w hali Rod Laver Arena w Melbourne odwiedziło 15,238 fanów, którzy zapłacili za bilety 2,470,088 dolarów.

Komplet wyników:

Main event
84,4 kg: Israel Adesanya (Nigeria) pokonał Andersona Silva (Brazylia) przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 30-27)

Karta główna
70,8 kg: Lando Vannata (USA) pokonał Marcosa Rosa (Brazylia) przez poddanie (kimura) w 1 rundzie (4:55 min)
61,7 kg: Ricky Simón (USA) pokonał Rani Yahya (Brazylia) przez decyzje 3-0 (30-27, 30-27, 30-25)
57,2 kg: Montana de la Rosa (USA) pokonała Nadię Kassem (Australia) przez poddanie (dźwignia na ramię) w 2 rundzie (2:37 min)
93,4 kg: Jimmy Crute (Australia) pokonał Sama Alveya (USA) przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (2:49 min)

Karta wstępna
70,8 kg: Devonte Smith (USA) pokonał Ma Dong Hyuna (Korea) przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (3:49 min)
66,2 kg: Shane Young (Nowa Zelandia) pokonał Austina Arnett (USA) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
57,2 kg: Kai Kara-France (Nowa Zelandia) pokonał Rauliana Paiva (Brazylia) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
61,7 kg: Kyung Ho Kang (Korea) pokonał Teruto Ishihara (Japonia) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 1 rundzie (3:59 min)
70,8 kg: Jalin Turner (USA) pokonał Callana Pottera (Australia) przez KO (uderzenia) w 1 rundzie (0:53 min)
61,7 kg: Jonathan Martinez (USA) pokonał Wuliji Burena (Chiny) przez decyzje 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)