free templates joomla

John Wayne Parr o największych zwycięstwach, konflikcie z Zambidisem i nie tylko!

John Wayne ParrWybitny przedstawiciel światowego Muay Thai i Kickboxingu, John Wayne Parr (88-30-1) udzielił wywiadu dla portugalskiego portalu Muaythaidireto. Opowiada w nim o różnych doświadczeniach ze swojej kariery, o powodach, dla których nie lubi Mike'a Zambidisa czy o swojej organizacji Caged Muay Thai.

Jedne z najbardziej pamiętnych bojów Australijczyka to te, które toczył z Yodsanklai'em Fairtexem. Po dwóch wyraźnych porażkach JWP w końcu znalazł sposób na znakomitego Taja, co miało miejsce w październiku 2010 roku. Prywatnie obaj są przyjaciółmi.

''Yod pokonał mnie dwukrotnie i za trzecim razem walczyliśmy w Melbourne. Trenowałem ciężko w Tajlandii i kupiłem Saenchai'a, by pracował w moim narożniku. To była równa walka, która zakończyła się moim zwycięstwem przez niejednogłośną decyzję. W Australii miałem to szczęście, iż sędziowie wyżej oceniają uderzenia bokserskie niż same kopnięcia na korpus. Aczkolwiek po walce Yodsanklai był bardzo opanowany. Prywatnie po walce powiedział mi: ''Jestem szczęśliwy z twojego powodu, walczyłeś twardo i zasłużyłeś na wygraną''. Nie musiał tego mówić, ale uczyniło mnie to szczęśliwym, że to zrobił.''

4 kwietnia 2004 roku ''The Gunslinger'' świętował jeden z największych triumfów, gdy został zwycięzcą słynnego turnieju S1, który odbywa się w Bangkoku, stając się postacią rozpoznawalną w ojczyznie boksu tajskiego. W finale wypunktował Nuengtrakana.

''To była jedna z największych nocy w moim życiu i nie mogłem potem spać przez pięć dni z podekscytowania. Media typowały Suriyę Sor Ploenchita i Skarbowsky'ego na faworytów, pozostałej szóstce nie dawano żadnych szans. Na szczęście dla mnie Suriya i Skarbowsky zmierzyli się ze sobą w pierwszym pojedynku i Skarbowsky go wygrał, ale zebrał dużo obrażeń. Moje pierwsze starcie z Magomedem Magomedovem było bardzo twarde, a ze Skarbowsky'm miałem szczęście złapać go niezłym prawym, który zakończył walkę.''

''Po dwóch walkach na dystansie trzech rund, w finale musiałem stoczyć pięć rund. Nuengtrakan zdążył już mnie pokonać trzy razy z rzędu i to była nasza czwarta konfrontacja. Miał dwie ciężkie walki i tak naprawdę walczył ze mną zaraz po swojej drugiej walce, więc był bardzo zmęczony. Widziałem, iż był wykończony, więc narzuciłem mocne tempo od pierwszej rundy. W połowie piątej rundy wiedziałem, że zrobiłem wystarczająco dużo i zacząłem zabawiać publikę, tak jak Tajowie mają to w zwyczaju. Zmuszałem Nuengtrakana do dotykania mojej rękawicy na znak poddania się. Gdy walka się zakończyła byłem zaskoczony tym, że publiczność była przekonana o moim zwycięstwie, to coś czego nigdy nie zapomnę.''

38-latek powrócił wspomnieniami do czasów, gdy walczył dla organizacji K-1 MAX. Zawsze podkreśla swoją tęsknotę za tamtym okresem i podobnie jest w tym przypadku.

''W 2004 roku zasady K-1 były niemalże zasadami Muay Thai, tylko bez łokci. Tak było do 2005 roku, gdy weszły w życie nowe reguły i można było wyprowadzić tylko jedną akcję kolanem. Główną różnicą dla mnie, gdy walczyłem w K-1 było zejście z pięciu rund do trzech. Ważne stało się wygranie pierwszej rundy. Punktacja bardzo różniła się od tej w Muay Thai. W Tajlandii uwielbiają kopnięcia i kolana, w K-1 zaś uderzenia. Miałem kilka naprawdę dobrych pojedynków przeciwko najlepszym gościom na świecie. Czasem wygrywałem, czasem przegrywałem, ale czerpałem radość z wychodzenia do ringu przed 40 000 fanów i walczenia dla publiki telewizyjnej, która wynosiła 20 milionów w samej tylko Japonii.''

Przejście do organizacji GLORY rzekomo wchodziło w grę w przypadku Parra, lecz oferta, jaką mu złożono była zbyt skromna. Tym niemniej docenia ją i wytypował jednego zawodnika z jej rosteru, z którym chciałby się skonfrontować.

''GLORY jest obecnie szczytem Kickboxingu. Nie jest blisko tego, czym swego czasu było K-1, ale wciąż jest to najlepsza organizacja, jeśli chcesz stać się sławny na cały świat. Jeśli pojawiłaby się możliwość walki w GLORY chciałbym przetestować moje umiejętności przeciwko Nieky'emu Holzkenowi. Jestem jego fanem od kilku lat i podziwiam go jako wielkiego mistrza.''

Znany z bardzo pogodnego usposobienia zawodnik opowiada także o swoich animozjach z Mike'iem Zambidisem, z którym łącznie walczył trzy razy, dwukrotnie wychodząc z tych potyczek jako zwycięzca.

''Gdy wróciłem do Australii po roku spędzonym w USA, Zambidis stał się nową twarzą australijskiego Kickboxingu. Pojawiła się szansa, że zmierzymy się ze sobą na K-1 Oceania w 2002 roku. Podczas konferencji prasowej powiedziałem Zambidisowi, że możemy zawalczyć w finale i że dam z siebie wszystko, by go pokonać. Od tej chwili nie byliśmy w dobrych relacjach, chodził dookoła jak gwiazda.''

''W 2011 roku przed naszym trzecim starciem Zambidis wyszeptał mi do ucha ''dzisiaj cię zabiję''. Potem chciałem zniszczyć jego świat i udało mi się. Jakieś cztery czy pięć dni po walce otrzymałem maila od greckiego reportera który mówił: ''Zambidis uważa, że miałeś coś w swoich rękawicach i wygrałeś nieuczciwie''. Jeśli nie przepadałem za nim do tej pory, od tego momentu naprawdę go nie lubiłem, ponieważ starał się robić wymówki, zamiast przyjąć porażkę jak mężczyzna.''

JWP odnajduje się coraz lepiej jako promotor. Jego organizacja, Caged Muay Thai zdobywa rosnące uznanie ze względu na wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań do bojów na zasadach boksu tajskiego.

''CMT to dużo frajdy i jestem bardzo dumny z tego, jak szybko CMT rozwija się jako marka. Jako ogromny fan UFC byłem zazdrosny o to, że tam mogą walczyć w klatce, podczas gdy ja byłem uwięziony w nudnym ringu. Nie lubiłem także tego, że zawodnicy UFC byli podziwiani jako wojownicy, bo rywalizują w piąstkówkach, gdy ja musiałem zakładać wielkie rękawice bokserskie. Jedyny sposób, w jaki mogłem oddać szacunek dla fanów MMA było umieszczenie mojego sportu w środowisku MMA.''

''CMT 5 było najbardziej brutalną galą jak do tej pory. Mieliśmy dziewięć pojedynków z siedmioma nokautami. Wszyscy, którzy myślałem, że wygrają, przegrali. Z małymi rękawicami naprawdę nie możesz typować zwycięzcy, gdyż wszystko może się zdarzyć dzięki jednemu dobrze ulokowanemu ciosowi. Pomogło mi to patrzeć inaczej na walki pod kątem ataku i obrony, ponieważ małe rękawice całkowicie zmieniają sposób, w jaki podchodzisz do swojego przeciwnika.''

Na koniec Parr zapowiedział, że swoją kolejną walkę stoczy najprawdopodobniej podczas kolejnej gali CMT, która odbędzie się 9 maja 2015 roku.