free templates joomla

Twitterowa wojna Jona Jonesa z Ngannou zawieszona! Błachowicz nadal pewnym kandydatem do walki o pas

Jon Jones vs Francis NgannouNikt do końca nie wie na ile poważna jest propozycja walki mistrza wagi półciężkiej UFC Jona Jonesa (26-1 MMA, 20-1 UFC) wobec nigeryjskiego bombardiera Francisa Ngannou (15-3 MMA, 10-2 UFC). Obaj rozpoczęli medialną batalię na Twitterze zarzucając sobie wiele, ale jak się okazało była to kolejna burza w szklance wody, bo UFC nie ma ochoty płacić dodatkowych pieniędzy za "odkrywcze" pomysły fighterów. Nawet tak dobrych jak "Bones" i nigeryjski "Predator".

Polscy fani zostali nieco zelektryzowani tą wiadomością, bo wszystko wskazuje na to, iż najlepszy polski zawodnik MMA Jan Błachowicz może być następnym rywalem Jonesa i wszystkie wiatry wieją w nasze żagle. Poza jednym wiatrem i niestety najważniejszym, tym którym żyje świat od kilku miesięcy, czyli koronawirusowym.

Walka Jonesa z "Predatorem" mogła skomplikować nasze pragnienia a Janowi odsunąć czasowo lub nawet bezpowrotnie szansę zdobycia pasa. Tym bardziej, że Jones i Ngannou są na miejscu w USA a Polak w naszym kraju. Granice póki co są zamknięte. Inna sprawa, iż Dana White i matchmakerzy organizacji lubią kiedy są konflikty. Tyle, że muszą one być "realne do realizacji". Same zdjęcia i przytyki na twitterze - to za mało.

Oczywiście na wszystkich zrobił wrażenie 20-sekundowy nokaut na Jairzinho Rozenstruiku podczas UFC 249 w połowie maja br. Ngannou chciałby po czymś takim, walki o pas. Z powodu rozmów w sprawie rewanżu Daniela Cormiera i Stipe Miocica taka walka może odsunąć się na daleki czas. Z kolei Jones jeszcze przed pandemią w lutym z trudem pokonał Dominicka Reyesa przez niejednogłośną decyzję na UFC 247 i potrzebował podbudowania morale. Tym bardziej, że znów zaliczył wpadkę z policją i trzeba to czymś było przykryć.  Obaj wyczuwali swoje intencje, ale władze UFC nie podchwyciły tematu, bo wiedziały, że go nie ma. Poza tym wycieczka Jonesa do dywizji ciężkiej, zachwiałaby prosty schemat kategorii półciężkiej. A tego nie chcemy i nie chce tego UFC. Błachowicz i polscy fani mogą spokojnie czekać.

Zapytany podczas ostatniej sobotniej konferencji prasowej po gali UFC on ESPN 8, Dana White był sceptycznie nastawiony do pomysłu Jonesa i Ngannou. Pamiętał, że Jones drażnił się już w 2013 roku z wagą ciężką, kiedy mistrzem był Cain Velasquez. I na pewno był dla Amerykanów atrakcyjniejszą opcją niż Ngannou. Minęło 7 lat i nic z tego się nie zmaterializowało. Teraz mogło, bo Jones chce pieniędzy. Jest najlepszym zawodnikiem w historii, ale nie zarabia nawet połowy tego co McGregor. I wie, że zegar czasu tyka nieubłaganie.

Rozżalony napisał serię tweetów, twierdząc, że UFC nie chciała dać mu więcej pieniędzy na walkę z Ngannou a następnie powiedział już nie wraca do takich akcji. Na szczęście już wiadomo po kolejnych twitterowych wpisach, że sprawa to typowy medialny szum. "To była świetna zabawa, może zobaczymy się za rok lub dwa" - brzmi wpis Jonesa z odniesieniem do Ngannou. I to chyba zamyka sprawę, choć dyskusja wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród ludzi, którym komiksy zastępuje dziś Twitter.