free templates joomla

Joanna Jędrzejczyk i Zhang Weili czyli Dzień Kobiet na UFC 248

Zhang Weili vs Joanna JęderzejczykSobotni pojedynek mistrzyni wagi słomkowej Zhang Weili (21-1 MMA, 5-0 UFC) i naszej Joanny Jędrzejczyk (16-4 MMA, 10-4 UFC) nie miał być najważniejszą walką gali FC 248: Adesanya vs. Romero, która odbyła się w hali T-Mobile Arena w Las Vegas w stanie Nevada (USA). Oczywiście był to co-main event gali i walka o pas mistrzowski, ale oczy wszystkich zwrócone były na walkę wieczoru mistrza wagi średniej Israela Adesanya (19-0 MMA, 8-0 UFC) i pretendenta Yoela Romero (13-5 MMA, 9-4 UFC). Jednak to co wydarzyło się w tym pojedynku zepchnęło wszystko w cień i przed i po.

Pięć rund bezustannej wojny w takim stylu to było to czego dawno nie widziano na arenach Ultimate Fighting Championship. Arenach, gdzie zdeterminowanych fighterów nie brakuje i takich, którzy gotowi są zostawić zdrowie i życie w oktagonie. Tu jednak poziom determinacji przerósł wszystko co do tej pory widziano. Nie bez dania racji walkę uznano za "Fight of the Night" a obie dostały bonus po 50 tysięcy dolarów.

Technicznie z rundy na rundę zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk. Raz rundę dawano Joannie a raz Weili. Polka bardzo dobrze wykorzystywała kopnięcia, zatrzymując rozpędzoną Chinkę. Dzięki też parciu do przodu Zhang Weili, Joanna unikała mankamentu braku wyczucia dystansu, co towarzyszyło jej w poprzednich walkach. Zhang po prostu sama skracała dystans, chcąc dobrać się do Polki i w znaczej mierze ułatwiała jej zadanie. Walka była bardzo wyrównana. Po Zhang spodziewano się dobrej formy, ale Joanna przeszła samą siebie. To była ta "stara" Joanna, z zębem agresją i chęcią wygranej. Obie postanowiły nie dbać o zdrowie i wygląd. Polka wyglądała jak postać z filmu "Archiwum X" a twarz Zhang zaś jak jeden wielki balon z niewielkim błyskiem oczu, bo miała niewiele miejsc, gdzie ciosy by nie dotarły.

Joanna JędrzejczykGeneralnie obie trafiały podobną ilość razy sumując wszystko, jednak dwaj sędziowie wyżej ocenili akcje Chinki. Ciekawie wyglądała punktacja poszczególnych rund. I tak Mike Bell, który dał werdykt 48-47 dla Zhang, uznał, iż Joanna wygrała 2 i 3 rundę. Derek Cleary, który opowiedział się za Polką 48-47 uznał, że Zhang Weili wygrała w 1 i 3 rundzie. Ostatni Eric Colon dał wygraną Zhang 48-47, uznając, iż Jędrzejczyk wygrała tylko 1 i 2 rundę. Co to pokazuje? Że kompletnie różnią się oceny nie tylko rund, ale i całej walki. Na dobrą sprawę wygrać mogła każda. Niestety by zdetronizować mistrzynię trzeba wygrać ciut wyraźniej i tego minimalnie zabrakło.

Nic to jednak, bo postawa Polki spotkała się z ogromnym uznaniem obserwatorów, fachowców, kibiców a nade wszystko prezesa Dana White, który szereg lat wstecz zarzekał się, że dla kobiet nie ma miejsca w UFC. To nie wszystko, bowiem walka odbyła się już 8-go marca a to był Międzynarodowy Dzień Kobiet i być może była najlepszą walką w historii kobiecego MMA.

W zestawieniu z tym co pokazali Israel Adesanya i Yoel Romero to była przepaść a warto wiedzieć, iż Jędrzejczyk zarobiła 3,5 raza mniej za walkę niż Yoel Romero i 5 razy mniej niż Adesanya. Tak "czci kobiety" organizacja UFC w kraju, gdzie ponoć panuje największe równouprawnienie względem płac i pracy kobiet i mężczyzn. Dwaj niewysilający się i bojący siebie nawzajem zawodnicy skasowali razem 3 razy więcej niż obie Panie i to za żenującą walkę.

Nie zmienia to postaci rzeczy, iż bohaterkami wieczoru zostały Zhang Weili i Joanna Jędrzejczyk. Znamiennie stało się to w Dniu Kobiet, który u nas tak uroczyście obchodzimy. Polscy kibice byli dumni w niedzielę z Joanny, która już dawno udowodniła, że jest wielką wojowniczką a w pojedynku z Zhang przebiła stawkę w dwójnasób. Bez mała to Kobieta Roku 2020 i chyba nikt tego nie przebije w naszym kraju.