free templates joomla

Aleksander Emelianenko obraża Mariusza Pudzianowskiego i podważa umiejętności strongmanów w MMA czyli "damskie nie boli"

Aleksander Emelianenko vs Mariusz PudzianowskiKwalifikacje i aspiracje strongmanów w tym i Mariusza Pudzianowskiego do MMA, podważył słynny skandalista 38-letni Aleksander Emelianenko (28-7-1), który udzielił w końcu września rosyjskiej prasie obszernego wywiadu w studio rosyjskiego Sport-Expressu. Młodszy brat ikony MMA nie tylko deprecjonował polskiego strongmana, ale nawet podważył wartość strongmanów jako obrońców ojczyzny. Oczywiście w kontekście ich wartości bojowej a nie patriotyzmu. Ten aspekt na szczęście nie przewinął się w bogatym słowotwórstwie Enfant terrible, rosyjskiego sportu.

Temat pojawił się przy okazji nadchodzącej walki bokserskiej jaką zamierza stoczyć z rodzimym strongmanem Mikhailem Koklyaevem (Michaił Koklajew - przyp. red.) mierzącym 192 cm i ważącym 160 kg. 40-latek to najlepszy rosyjski strongman w historii tego sportu i jeden z najlepszych, światowych siłaczy. Mimo to Emelienko, zapowiada pobicie rekordu UFC w szybkości nokautu, który wynosi 5 sekund. Twierdzi, że jest w stanie znokautować strongmana szybciej.

Popularny Sasza (zdrobnienie od Aleksander - przyp. autora) już na początku wywiadu dał wyraz co myśli o strongmanach i jak bardzo ich nie szanuje. Jego zdaniem do walk się nie nadają, bo machają "żelaźniakami" zamiast ćwiczyć uderzenia. Tłumacząc język rosyjskiej grypsery jaki często towarzyszy A.E., "żelaźniaki" to hantle i sztangielki używane w treningu. Strongmani mogą co najwyżej ciągać czołgi na linach, jak "ojczyzna będzie w potrzebie".

Przy okazji oberwało się i naszemu Mariuszowi Pudzianowskiemu, jego zdaniem niezbyt sensownie promowanemu na gwiazdę MMA przez polskich promotorów. Co więcej, wiele lat temu (2011 rok - przyp. autora) kosztem Aleksandra Emelianenko, bynajmniej w jego odczuciu. A.E. co prawda nie do końca pamiętał ile to lat wstecz było, ale pamiętał, że celowo zaproszono go do Polski, by Pudzianowski przyjrzał się mu, potrenował i sprowokował do pojedynku. Rosjanin wspomniał nawet o jakimś mitycznym sparingu i fakcie, podpuszczania przez telewizję, by Pudzianowski zaatakował go dla podgrzania atmosfery.

Oczywiście w opowieści Aleksandra jest ziarnko prawdy, ale tylko ziarnko. Po pierwsze sytuacja miała miejsce 8 lat temu, a nie więcej niż 10 jak twierdzi Sasza. Z Pudzianowskim raptem wziął udział w jednym media treningu (materiał video) i absolutnie nie było żadnego sparingu. Nie było też prób napadania przez Pudzianowskiego na młodszego z braci Emelianenko, podobnie jak rzekomej telewizji, która miała go do tego namawiać. I autor tekstu, mówi to jako bezpośredni świadek tamtejszych wydarzeń. Pudzian w trakcie ówczesnej konferencji wykluczył możliwość takiej walki. Kilka rzeczy pokrywa się z opowieścią Aleksandra. Miał w Polsce walczyć, tyle że wziął od polskich organizatorów pieniądze i zwiał.

Stąd ma rację, że "powstał bardak". Ścigała go i polska prokuratura i rosyjska ambasada, od której nie raczył odbierać telefonów. Negocjował także z KSW w międzyczasie w 2010 roku, ale i tu jego żądań nie potraktowano poważnie a dodatkowo okazało się, że ma wirusowe zapalenie wątroby i już Amerykanie usunęli go z gali Affliction, bo nie przeszedł badań medycznych. Patrząc na jego "dokonania" trudno traktować go poważnie. Trudno też zliczyć wprost, ilu ludzi obraził. Robi to wciąż i przedstawia swoją egocentryczną wizję, w tym i odnoszenie się do sportowców z innych sportów, którzy przyszli do MMA. Wszak on też przyszedł z Sambo, gdzie w międzyczasie wyrzucono go z reprezentacji za pijacką rozróbę w samolocie lecącym na Igrzyska Sportów Walki w Pekinie w 2010 roku. "Prawdziwy" obraz sportowca i wzór cnót do oceny innych.

Ani strongmani, ani Mariusz Pudzianowski nie powinni się uczuć urażeni. "Damskie nie boli" - mówi ulica o takich wywodach osoby, która ma gwałt na koncie i za ten gwałt jeszcze niedawno odsiadywała karę. Osoby, która od zawsze wywoływała skandale. Do tego stopnia, że własny brat sie go wyparł nazywając Judaszem. I to jest miara wartości ocen w wykonaniu Aleksandra Emelianenko. Dodajmy przy tym utalentowanego fightera, który mógł zawojować świat MMA, bo talent ma wiekszy niż jego brat Fiodor Emelianenko. Talent to jedno a praca i honor to drugie. Te dwie ostatnie rzeczy, nie kojarzą się niestety z Aleksandrem Emelianenko.

Rosyjskie media z lubością dają się wypowiedzieć A.E. udostępniając swoje platformy i to niezależnie jakie głupoty by nie opowiadał. Ten wywiad wpisuje się w tą konwencję, natomiast z prawdą ma niewiele wspólnego w obszarze polskim. Dla udowodnienia warto przypomnieć sobie materiały z tamtego archaicznego już czasu, gdy siedział obok Mariusza Pudzianowskiego na konferencji prasowej, gdy trenował z Mariuszem Pudzianowskim a nawet chciał pieniądze za przyjazd Polaka do Starego Oskołu i wspólne treningi z nim i Fiodorem Emelianenko.