free templates joomla

Artem Levin o braku motywacji przed walkami - wywiad dla rosyjskiego radia

Artem Levin Mistrz GLORY w wadze średniej, Artem Levin niedawno był gościem radiowego programu stacji Radio TV 4.

W rozmowie z rosyjskim dziennikarzem Levin porusza temat walki z Marcusem, jego ostatniego występu na gali Muay Thai w Moskwie oraz snuje plany na zostanie promotorem sportów walki.









Artem ile razy można walczyć z Simonem Marcusem?

Sam się nad tym zastanawiałem, myślę że to ostatnia walka. Damy dobrą walkę, obecne przygotowania są doskonałe, nie to co przed naszą ostatnią walką. Przyjechałem się przygotowywać w moim rodzinnym mieście i wiele osób mi pomaga. Warunki są idealne, świeci słońce i jest temperatura poniżej zera.

Niedawno walczyłeś na gali Muay Thai w Moskwie, zarówno Ty jak i Artem Vakhitov w pierwszych rundach rzucaliście rywali na deski, a w drugich znokautowaliście oponentów. Umówiliście się?

Oczywiście. Dobrze to było wyreżyserowane (śmiech). Trenowaliśmy i taki był efekt naszych treningów. Za takimi walkami stoi ogromna praca, którą włożyliśmy w przygotowania do ostatniej gali w Moskwie. Właśnie dzięki naprawdę ciężkiej pracy można było osiągnąć taki rezultat, czyli wygrać walkę w sposób miły dla oka. Po walce otrzymałem wiele życzliwych wiadomości, które mówiły o tym, że ten pojedynek był naprawdę świetny, że pokazaliśmy całe piękno tajskiego boksu. Chciałbym częściej toczyć pojedynki w Rosji, nie tylko w Moskwie, ale w całej Rosji, zwłaszcza w swoim rodzinnym mieście. Mam tam wielu przyjaciół, którzy chcieliby zobaczyć na własne oczy moją walkę. Jest tam klub boksu tajskiego i właściwie każdy już wie, czym jest Muay Thai.

A co mógłbyś powiedzieć o samej gali w Moskwie, widziałbyś siebie w roli promotora?

Jak na razie jest to melodia przyszłości. Myślę, że po zakończeniu kariery zajmę się promowaniem sportów walki, jednak jak na razie jest to odległa perspektywa. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się także zorganizować taką galę. Boks tajski ogromnie się rozwinął w Rosji, wystarczy spojrzeć tylko ilu jest trenerów, ile klubów i ilu mistrzów świata. Ciężko mi jest sobie wyobrazić sukces tego show, zwłaszcza mając w pamięci gale, na których walczyłem jeszcze kilka lat temu.

Jak myślisz, co trzeba zrobić, by Muay Thai było bardziej popularne w Rosji?

Potrzebne jest wsparcie władz, zwłaszcza finansowe. Potrzebne jest również wsparcie sponsorów. W tej chwili mamy zjawisko zwane kryzysem, który dotknął wielu ludzi, zwłaszcza inwestorów i biznesmanów. Można jednak zarabiać promotorskie pieniądze i dobrze płacić zawodnikom. Można robić gale, które są pokazywane w telewizji w systemie pay per view. Sporty walki to też inwestycja, na której można zarobić pieniądze.

Przygotowujesz się do walki na gali Glory, najlepszej organizacji na świecie. Myślisz, że utrzymają swój status?

Dopóki jesteś na pierwszym miejscu w rankingach, to musisz śledzić rozwój tych, którzy są bezpośrednio za Tobą. Obecnie azjatycki rynek się mocno rozwinął i są już tam dwie znaczące organizacje, które co dwa tygodnie organizują swoje gale z dobrymi nazwiskami, czyli można powiedzieć, że co tydzień jest tam mocna gala. Mówię tutaj o organizacjach: Kunlun Fight oraz WFL. Występują tam doskonali zawodnicy z Tajlandii, wielu dobrych zawodników z Holandii i całej Europy oraz USA. Według mnie jeśli gale będą organizowane w takim tempie, to azjatyckie organizacje mogą wyprzedzić Glory.

Twój kontrakt z Glory pozwala Ci walczyć poza organizacją. Gdzie więc chciałbyś jeszcze wystąpić, bo masz za sobą niedawną walkę w Moskwie?

Jak na razie walczyłem na gali Muay Thai Moskwa. Jeśli chodzi o Glory, to ciężko jest się z nimi dogadać i pojawia się coraz więcej pytań w mojej głowie dotyczącej tej organizacji.  Był przecież okres, w którym nie walczyłem i chciałem w tym czasie walczyć, czułem, że moja kariera przystopowała. Dopóki są walki, to kręci się biznes i jest sport.

Najpierw miałeś walki z Joe Schillingiem, teraz Simon Marcus, cały czas Ci sami zawodnicy.

Oczywiście, gdy cały czas się walczy z tymi zawodnikami, to jest coraz mniejsza ochota by się do tych pojedynków przygotowywać. Nie ma żadnych nowych zawodników i na przykład kolejna walka z Schillingiem już mnie nie interesuje.

W poprzedniej walce z Marcusem zremisowałeś i według mnie, nie powinno być takiej sytuacji w profesjonalnej organizacji, żeby walka zakończyła się bez wskazania zwycięzcy. Powinna być dodatkowa runda moim zdaniem.

Nie pamiętam, czy już nie rozmawialiśmy o tamtej walce, jednak co się stało, to się już nie odstanie i trzeba to zaakceptować. Były w tej walce elementy, które sprawiły że nie mogłem zawalczyć w pełni swoich możliwości. To był wyrównany pojedynek. Wtedy moje problemy wynikały z faktu, że nie mogłem się w pełni przygotować do tego pojedynku. Teraz już nie mam tego problemu, wszystko przebiega zgodnie z planem. Nic mi nie zaprząta głowy, mogę w pełni skupić się na treningach. Marcus próbuje jednak wejść do mojej głowy, prowokuje mnie w internecie.

Dlaczego nie latasz po całym świecie i nie przekazujesz swoich sekretów podczas seminariów?

Ostatnio miałem zaplanowane seminaria w Filadelfii oraz w Nowym  Jorku, jednak huragan sprawił, że odwołano mi lot, a musiałem się już skupić na przygotowaniach do kolejnej walki i nie mogłem przeprowadzić tych seminariów. Jeśli chodzi o jakieś sekrety, to takim sekretem jest ciężka praca. Trzeba trenować dwa razy dziennie, wylewać hektolitry potu oraz krwi podczas treningów i wtedy można rywalizować z najlepszymi. Nie ma żadnego sekretu, tylko ciężką pracą można do czegoś dojść. Jeśli jakiś zawodnik będzie realizował tą wytyczną, to będzie doskonałym fighterem i chętnie z nim zawalczę.

Mówiłeś o założeniu własnej organizacji. Zdradź nam nieco więcej na ten temat.

Myślałem, żeby rozpocząć działalność promotorską jeszcze przed zakończeniem kariery jako zawodnik. Chciałbym łączyć karierę zawodniczą z obowiązkami promotora, jednak czas pokaże jak to wyjdzie. Obecnie myślę nad swoimi walkami. Dopóki będę wygrywał, to będę się zajmował sportem.