free templates joomla

Fabricio Werdum wycofuje się z walki o pas wagi ciężkiej na UFC 196!

Fabricio WerdumMain event gali UFC 196 w Las Vegas jest w totalnej rozsypce. 6 lutego 2016 roku o tytuł w wadze ciężkiej mieli zmierzyć się ponownie Fabricio Werdum (20-5-1 MMA, 8-2 UFC) i Cain Velasquez (13-2 MMA, 11-2 UFC), lecz pretendent nabawił się kontuzji i w jego miejsce wszedł Stipe Miocic (14-2 MMA, 8-2 UFC), o czym pisaliśmy TUTAJ. Lecz niedługo po ogłoszeniu zastępstwa, Werdum stwierdził, że nie podejdzie do tego starcia, tłumacząc się urazami.

Brazylijski czempion wskazywał na problemy z plecami, a także na złamany palec u stopy, z powodu którego nie może wyprowadzać kopnięć. Mimo to przyznał, że gdyby Velasquez pozostał jego przeciwnikiem, to do pojedynku i tak by przystąpił, argumentując to wspólną historią między nimi. Z Miocicem zaś nie chce się w tym momencie konfrontować, ponieważ nie czuje się w 100% gotowy do tego i nie chce ryzykować swojej kariery z tego powodu.

Tego typu wymówki nie podobają się menadżerowi Miocica, Gregowi Kalikasowi. Jest zdania, że mistrz nie powinien wybierać sobie z kim woli walczyć. Zauważa, że Werdum mimo kontuzji był gotowy walczyć z Velasquezem, lecz gdy ogłoszono, że nowym pretendentem do pasa został Miocic, niemal natychmiast odmówił przyjęcia tego wyzwania. Zdaniem Kalikasa, za takie zachowanie Brazylijczyk powinien zostać pozbawiony tytułu mistrza UFC.

Wobec tych okoliczności, UFC 196 straciło swój mocno reklamowany main event. Światełkiem w tunelu dla włodarzy największej organizacji MMA, żeby ta gala miała jednak dobrze obsadzony headliner, jest deklaracja Jona Jonesa (21-1 MMA, 15-1 UFC). Wracający do UFC po zawieszeniu dyscyplinarnym były czempion kategorii półciężkiej wielokrotnie podkreślał, że w przyszłości chciałby walczyć w wadze ciężkiej. Może to nastąpić wcześniej, niż ktokolwiek mógł to przewidzieć, bo już 6 lutego, ale tylko pod jednym warunkiem: jeśli stawką będzie pełnoprawny tytuł mistrzowski, nie zaś tymczasowy.

Ciężko się spodziewać, żeby w UFC poszli na taki układ, aczkolwiek coś w tej sytuacji muszą zaradzić. Możliwe jest też przesunięcie dotychczasowego co-main eventu, czyli starcia Johny'ego Hendricksa (17-3 MMA, 12-3 UFC) ze Stephenem Thompsonem (11-1 MMA, 6-1 UFC) w wadze półśredniej na pozycję walki wieńczącej wieczór. Można się jednak zastanawiać, czy ta walka nie będzie zbyt słabym argumentem dla widzów do wykupienia PPV.

Jak z tego wybrnie UFC, dowiemy się z pewnością w najbliższych dniach, może nawet godzinach, bo czasu do UFC 196 pozostało już bardzo niewiele.