free templates joomla

Mike Zambidis - wywiad przed ostatnią walką w jego karierze!

Mike Zambidis Już w ten weekend, 27 czerwca 2015 roku w Atenach po raz ostatni zobaczymy w ringu Mike'a Zambidisa (155-22). Grecki zawodnik zmierzy się w nim z reprezentantem Australii, Steve'em Moxonem (39-11-1). Na niedługo przed tym starciem Zambidis udzielił długiego wywiadu portalowi LiverKick, którego pełne tłumaczenie prezentujemy poniżej. Podsumowuje w nim całą swoją karierę i jak sam twierdzi jest z niej w pełni zadowolony.

LK: Po pierwsze, dziękuję za wszystkie wspaniałe chwile w ringu. Nie jestem pewien, czy jest wielu fighterów tak porywających swoim stylem i pełnych serca do walki jak Ty.

Zambidis: Bardzo dziękuję za miłe słowa. To bardzo ważne dla sportowca, żeby być szanowanym przez publiczność i szczególnie przez znawców tematu z doświadczeniem.

LK: Po ponad 15 latach kariery wycofujesz się, jak wyglądał proces podejmowania tej decyzji? Co ostatecznie pchnęło się do zakończenia kariery?

Zambidis: Jestem związany z Kickboxingiem od 24 lat, także w czasach gdy ten sport nie był popularny w moim kraju, lecz marzyłem i po wielkich poświęceniach oraz nieskończonych godzinach treningów, osiągnąłem 178 walk, wygrałem 155 z nich, z czego 87 przez nokauty. Miałem zaszczyt rywalizować w czasie złotej ery Kickboxingu na największych wydarzeniach i z najlepszymi światowymi atletami.

Po tej cudownej i wymagającej podróży, czuję ogromną wdzięczność za to, iż jestem w stanie zakończyć moją karierę zdrowy i na najwyższym poziomie. Teraz czuję się pełny, więc czas ruszyć do przodu z nowymi rozdziałami w moim życiu.

LK: Jak ważne jest dla Ciebie to, że możesz zakończyć karierę przed swoimi przyjaciółmi, rodziną i fanami w Grecji?

Zambidis: Wsparcie Greków jest dla mnie ważne na wiele sposobów, zarówno na codzień na ulicy, w mediach społecznościowych jak i na wypełnionych halach, gdzie moje walki są organizowane, wówczas mogę pobrać od nich energię, co jest dla mnie bardzo wartościowe.

LK: Spoglądając na Twoją karierę, która walka była Twoją ulubioną?

Zambidis: Mam wiele ulubionych pojedynków... ale wybiorę pierwszą, jaka przychodzi mi na myśl. To było wtedy, gdy pierwszy raz postawiłem swoje kroki w Japonii i zmierzyłem się z mistrzem K-1 w 2003 roku (Albertem Krausem - przyp. red.). Przez długi czas marzyłem o udziale w K-1. Wygrałem turniej K-1 Oceania w Australii, a w finale pokonałem Johna Wayne'a Parra, więc w ten sposób znalazłem się naprzeciwko Holendra Alberta Krausa. Na początku drugiej rundy znokautowałem go, nurkując na głęboką wodę K-1. Szokujące doświadczenie dla młodego, nieznanego wówczas greckiego zawodnika.

LK: Co spowodowało, że wybrałeś Steve'a Moxona jako swojego ostatniego przeciwnika? Moxon jest niesamowicie twardym, wysoko notowanym oponentem. Czy wojownicza dusza Mike'a Zambidisa nie pozwoliła mu zaakceptować łatwego starcia na pożegnanie?

Zambidis: Szanuję Steve'a Moxona, a on prowokował mnie kilka razy w przeszłości. Jak kiedyś powiedział, byłem jego idolem z powodu podobnego stylu walki i sądzę, że będzie to bardzo interesujące do zobaczenia. Eksperci od sportów walki przewidują spektakularną bitwę między dwoma silnymi zawodnikami, którzy szukają nokautu. Tak jak powiedziałeś, mógłbym zaakceptować łatwą walkę, lecz kocham wyzwania. Nie jestem tylko zawodnikiem, jestem wojownikiem i nauczyłem się walczyć w swoim życiu, mierzyć wysoko. To jest wyzwanie, które chcę przyjąć, moim zdaniem będzie to starcie tytanów.

LK: Jakie dziedzictwo zostawiasz po sobie?

Zambidis: Walki, jakie dawałem w K-1, moje zwycięstwa nad największymi mistrzami Kickboxingu, moje żelazne pięści oraz mój styl walki, to będzie moje dziedzictwo. Poza tym to, iż byłem jedynym greckim wojownikiem na największych międzynarodowych eventach. Sądzę, że jest to coś fajnego, co warto zapamiętać o mnie.

LK: Jakie plany masz po zakończeniu kariery? Planujesz trenować innych, organizować gale, otworzyć własny biznes, a może po prostu planujesz odpoczywać?

Zambidis: W Grecji otworzyłem dwa kluby, gdzie daję lekcje Kickboxingu, więc zamierzam to kontynuować, poświęcić temu więcej czasu i trenować fighterów. Jednocześnie planuję zaoferować dzieciom seminaria o edukacji żywieniowej i sportowej, samoobronie, by wzmocnić ich pewność siebie, a także wiele innych istotnych doświadczeń, które mogę zaoferować.

LK: Myślisz, że jest jakiś fighter, który mógłby pomóc w kontynuowaniu dziedzictwa Mike'a Zambidisa, czy może uważasz, że wycofasz się jako jedyny w swoim rodzaju talent?

Zambidis: Wierzę w to, że każdy atleta jest wyjątkowy: nikt nie jest taki sam jak ktoś inny. Obecnie mamy wielu dobrych zawodników, którzy są w stanie zaoferować wiele Kickboxingowi i osiągnąć wielkie rzeczy. Z drugiej strony, wierzę że złota era Kickboxingu zakończyła się i mocne teamy czy zawodnicy wagi ciężkiej jak Aerts, Hoost, Le Banner, Bernardo, Longinidis, Hug i fighterzy K-1 MAX tacy jak Masato, Kraus, Kyshenko, Drago, Buakaw, Souwer i wielu innych nie będą już istnieć z dwóch powodów. Po pierwsze, rzadko się zdarza, żeby mieć dobrych fighterów w ich najlepszej kondycji fizycznej startujących na tych samych galach, a po drugie kryzys światowej ekonomii, który niszczy marzenia.

LK: Żałujesz czegoś w swojej karierze, czy jesteś zadowolony ze swoich dokonań?

Zambidis: Po 178 walkach, 155 wygranych, 87 nokautach, byłbym niewdzięczny gdybym powiedział, że nie jestem usatysfakcjonowany ze swoich osiągnięć. Dzięki Bogu, nie mam drugich myśli i jestem szczęśliwy. Po drodze było wiele trudności, frustracji, niesprawiedliwości i kontuzji podczas tej wspaniałej podróży, ale zachowam dobre momenty, których było zdecydowanie więcej i jestem zadowolny, ponieważ wykorzystałem wszystkie złe chwile by stać się dojrzalszy i by być bardziej głodny w kolejnych bitwach w kreatywny sposób, a także by stać się kompletnym człowiekiem i fighterem.

LK: Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć swoim fanom na całym świecie?

Zambidis: Chciałbym podziękować im osobiście, każdemu po kolei. Ich wsparcie, energia i miłość są czymś cennym dla każdego kroku, jaki robię. Zawsze czułem się bardzo szanowany przez wspierających mnie ludzi w moich walkach na całym świecie. Dlatego też trenowałem i dawałem z siebie 100% mojej duszy i ciała w moich bitwach po to, żeby ich zadowolić.