free templates joomla

Oleksiy Oliynyk: między Rosją a Ameryką jest konflikt i chciałem wyrazić swoją obywatelską postawę!

Alexey OlienikWielu sportowców w tym i zawodników Sztuk Walki odżegnuje się od polityki. Nie wszyscy jednak i często są to tylko pozory. Nawet jeśli sport nie interesuje się polityką to polityka od zawsze, interesuje się sportem. Co prawda zawodnicy często udają apolitycznych, jednak często naruszają owe granice. Najnowszy przykład to ukraińsko - rosyjski fighter zaangażowany w amerykańskiej organizacji UFC Aleksiej Oleinik (50-9-1 MMA, 2-0 UFC) pisany też jako Oleksiy Oliynyk.

Były zwycięzca turnieju KSW z roku 2007, kiedy to pokonał Łukasza Wosia, Karola Bedorfa i Krzysztofa Kułaka podczas jednego wieczora, teraz postanowił zaszokować Amerykę, wymierzając jej policzek w postaci włożenia koszulki z podobizną Władymira Putina na ważenie przed galą UFC Fight Night 57: "Edgar vs. Swanson".

Gala odbywała się w Austin w stanie Teksas a Oleinik postanowił zostać prawdziwym rosyjskim kowbojem i zagrać Amerykanom na nosie. Sztuka się udała, bo Oleinik wygrał z faworyzowanym Jaredem Rosholtem, który jakiś czas temu obił naszego Daniela Omielańczuka a dodatkowo "popromował" Putina w środowisku MMA. I to mimo konfliktu i sankcji na linii USA - Rosja i natychmiast podchwyciły to amerykańskie media. Ukrainiec reprezentujący Rosję powiedział o tym fakcie rosyjskiej prasie: "Tak, słyszałem te plotki (śmiech). Między Rosją a Ameryką jest konflikt i chciałem wyrazić swoją obywatelską postawę. Podobała mi się reakcja Amerykanów (uśmiecha się)".

Oleinik ujawnił też, że w Moskwie tuż przed odlotem kupił koszulkę. Na marginesie gdyby wylatywał z Kijowa lub Lwowa, to pewnie by jej nie dostał, ale stolica Rosji ma bogatszą ofertę towarową w tej materii i nie brakuje w niej popiersi Lenina, Stalina a koszulek z Putinem jest bez liku i nawet jest "trendy" taką posiadać. Oczywiście raczej tylko w Rosji, bo we wspomnianych miastach można by za taką koszulkę nawet...dostać po pysku?

Tak naprawdę mający ukraińskie korzenie Olinik, związany z przygranicznym (ze strony rosyjskiej) Rostowem nad Donem - wspiera prorosyjską opcję widzenia świata. Dawał temu wyraz we wcześniejszych wywiadach dla, co oczywiste wyłącznie rosyjskiej prasy. "Po pierwsze, jestem sportowcem. Po drugie walczę w największej organizacji (MMA - przyp. red.) na świecie. Po trzecie, nadal jestem ukraińskim obywatelem i nadal mam ukraiński paszport. Myślę, tak jak 60-70 procent populacji, niestety w większość z nich jest bierna, a zwolennicy innych porządków są bardziej aktywni. Ja już nie ukrywam swojej pozycji. Jako sportowiec, mogę wyrazić swoje stanowisko publicznie i dobrze, że bez przemocy" - uzasadnił zwolennik "moskiewskich porządków" w kwestii ukraińskiej.

Na pytanie jak będzie teraz klarować się sytuacja na Ukrainie, 37-letni urodzony w Charkowie weteran Bellatora, M-1 Global i Oplot FC mówi: "nie mogę powiedzieć, nie mam teraz głowy do tego. Jest mało prawdopodobne, że dojdzie w końcu do czegoś dobrego. Był wielki dobry kraj, wszyscy pracowali, wszystko działało i nagle stały się straszne rzeczy - wojna, zniszczenia. Kocham moją ojczyznę. Ale jeśli decydujesz, kto jest jej przyjacielem, to myślę, że to Rosja, a nie Węgry czy Polska. Wiem, jakie były historyczne relacje z innymi krajami. Dodatkowo rodzice, dziadkowie byli Ukraińcami i dużo się od nich nauczyłem, a mój wiek pozwala już pewne wnioski" - zaznaczył historyczne związki Rosji i Ukrainy, chyba zapominając o zagłodzeniu na śmierć około 10 mln Ukraińców w latach 30-tych przez ówczesnych władców Rosji Radzieckiej i choćby doprowadzenie wskutek tego do aktów kanibalizmu w XX wieku.

Amerykanie niestety nie znają się zbyt dobrze na niuansach europejskiej polityki i udowadniają to od lat, by wspomnieć tylko sympatycznie przedstawianą w latach 40-tych postać "Wujka Joe", którym był nie kto inny jak totalitarny kat Józef Stalin. Tego ostatniego chwaliły i wielbiły setki tysięcy ludzi a miliony lądowały w bezimiennych grobach z kulą w tyle głowy. Wielu "pożytecznych głupców" także w USA o Europie nie wspominając, dało się omamić temu mitowi. Działania prezydenta Rosji Putina, od długiego czasu są nie do zaakceptowania przez Europę i USA, ale od czego są "pożyteczni idioci"? Trzeba ich przekonać, że "g...jest dobre, bo miliony much nie mogą się mylić, skoro do niego lecą".

Historia lubi się powtarzać a w zasadzie wspomniany Putin chciałby by się powtórzyła w pewnych elementach stalinizmu czyli władzy absolutnej, co jednak dziś może być trudne, aczkolwiek nie niemożliwe, jak pokazuje przykład Korei Północnej. Do tego jednak potrzeba, bierności tzw. Zachodu, braku oporu ze strony społeczeństwa i "pożytecznej pracy" tak zwanych "pożytecznych idiotów", a w ten scenariusz wpisuje się idealnie Alexei Oleinik, Ukrainiec, którego ojczyznę demontuje właśnie nie kto inny jak putinowska Rosja. Inna sprawa, iż w takim wypadku jak polityczne deklaracje na sportowej arenie powinny być ukrócone przez samą Ultimate Fighting Championship jak to dzieje się np. w przypadku MKOL.