free templates joomla

Polsat Boxing Night czyli podsumowanie walki Szpilka vs Adamek

Szpilka vs AdamekZa nami gala Polsat Boxing Night, która zelektryzowała polską publiczność a fanów sportów walki i kibiców boksu w szczególności. W sobotę 8-go listopada 2014 w hali Kraków Arena w Krakowie, głównym magnesem było kolejne tak zwane "starcie stulecia" czyli pojedynek dwóch najwyżej ocenianych polskich bokserów wagi ciężkiej 37-letniego Tomasza "Górala" Adamka (49-4, 29 KO) i 25-letniego kontrowersyjnego Artura Szpilki (17-1, 12 KO).

Niestety ku rozpaczy większości kibiców tego sportu wychowanych na dobrych wzorcach sportowca i człowieka, które reprezentował Tomek, sędziowie wypunktowali zwycięstwo jego rywala, który tak postrzegany nie jest. Sędziowie punktowali: 94-90, 98-92, 96-94 i jak powiedział sam Adamek po walce: "trzeba umieć przegrać". Tomek przegrał nieznacznie i trochę jest to "odcinanie kuponów", bo przy 53 walce w karierze trudno o entuzjazm, zdrowie i życiową formę. Od tej był także dość odległy i dostrzegają to wszyscy krytycy przereklamowanych walk. Z przebiegu pojedynku trudno nie odnieść wrażenia, że tak właśnie jest a opinie wielu internatów o tym świadczą. Paradoksalnie walka wieczoru była najsłabszą na tej gali.

Pojedynek był w miarę wyrównany i trzeba powiedzieć wprost, że "szału nie było" - to naszym zdaniem. Co by nie mówić o klasie obu rywali to warto stwierdzić dwie rzeczy: jeden jest już daleko poza światową czołówką a drugiemu do niej brakuje sporo mil. Dowody mieliśmy w obu przypadkach w walkach z Glazkovem i Jenningsem a nie są to rywale z absolutnego topu wagi ciężkiej.

Początkowe rundy nie należały do najbardziej udanych w wykonaniu Adamka. Jednak z rundy na rundę walka się wyrównywała - jeśli tak można powiedzieć o wymianach niezbyt silnych ciosów z obu stron, bo obaj nie dysponują silnym ciosem i ich boks oparty jest na innych walorach. O tym, że obaj są defensorami wie każdy przeciętnie zorientowany fan boksu. Trudno obu wejść w porywające wymiany, gdy myśli się głównie o tym by nie oberwać.

Obaj po walce zresztą nie nosili obrazu typowej "rzeźni" w jakiej np. Adamek często brał udział. Właśnie on jako defensor zdecydował się częściej atakować i dlatego wynik był taki jaki był. Dodatkowo większość wie, że Tomkowi leworęczni fighterzy "nie leżą" a wynika to z braku silnej prawej ręki, którą mógłby "podłączyć rywala do prądu" - jak się często mówi w slangu bokserskim. Przegrana nie leży w jakości boksu Szpilki, ale w słabości Tomka Adamka i uczciwie przyznał to on sam na konferencji po gali. Brak szybkości, wolniejsze niż zazwyczaj ręce i słabe ataki pozwoliły Szpilce wykreować się na "króla wagi ciężkiej", przynajmniej w odniesieniu do sytuacji na polskim rynku.

Szpilka nie oczarował publiczności podobnie jak i sama walka. Jeśli miała ona coś wnieść w dawno umarły polski boks, który dziś posiłkuje się nawet kickboxerami, spokojnie dorównującymi najlepszym bokserom, to raczej tylko poczucie, że trzeba będzie szukać mu starannie rywali i nie dać zaczarować się pieniędzmi. Taki przypadek mieliśmy ostatnio gdy Krzysztof Włodarczyk i Paweł Kołodziej pojechali do Moskwy. Rozczarowanie było ogromne i lepiej tego nie doświadczać. Na Szpilce i zainteresowaniu nim opiera się dziś cały zawodowy boks w Polsce. To niezależnie czy się go lubi czy nie. Adamek to już przeszłość w sensie sportowym i jego wkład jest niepodważalny. Szpilka ma do czego równać, ale czy kiedykolwiek dorówna to jak mówi Adamek "Bóg raczy jeden wiedzieć".