free templates joomla

Założyciel Nova Uniao namawia swoich zawodników do trash talkingu!

Nova UniaoCzy to się nam podoba czy też nie, tzw. trash talking, czyli obrażanie swojego przeciwnika jest rzeczą obecną w sportach walki. Ta specyficzna sztuka ekspresji ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Czego dowodzi poniższy przykład, trash talking może mieć swoje podwaliny nie tyle co w postawie określonego fightera, ale prowadzi do niego różnoraka motywacja, np. finansowa. Andre Pederneiras, fundator, a zarazem trener w słynnym teamie Nova Uniao, do tej pory wielki wróg tego typu rozwiązań zaczął namawiać swoich uczniów do takiej właśnie, agresywnej formy promowania swoich pojedynków.

"Ludzie muszą zrozumieć, że są dwie strony MMA, szczególnie w UFC: sportowa i biznesowa. Zawsze uczyłem i przekazywałem swoim zawodnikom, iż muszą szanować swojego przeciwnika, nawet jeśli dotkliwie go pokonasz. Zawsze musisz być uprzejmy i traktować go w najlepszy możliwy sposób. Lecz ten model nie jest atrakcyjny od strony biznesowej. Widzisz ludzi dostających title shoty, bo dużo gadają. Czy mogę powiedzieć, że jest to złe? Nie. Od strony biznesowej, to absolutnie właściwe. Od strony sportowej już nie. Jako trener i profesor, nie chcę widzieć mojego fightera uprawiającego trash talking i powodującego bójki z innymi facetami. Chcę, żeby został mistrzem UFC, a poza tym, żeby był dobrą osobą, by był grzeczny i uczył się różnych rzeczy przez resztę swojego życia. Jednakże, mamy to spotkanie, by rozmawiać o płaszczyźnie biznesowej. Jesteśmy w dylemacie. Musisz wejść do walki myśląc o spektaklu lub inny gość cię minie."

Co ciekawe, mimo swojego kodeksu, jaki przez lata starał się wpoić swoim podopiecznym, brazylijski trener odbył już wcześniej z nimi podobną rozmowę.

"Jakieś 10-12 lat temu rozmawiałem o tym z moimi zawodnikami. Byliśmy gymem Jiu-Jitsu i staliśmy się teamem MMA. Powiedziałem im: "Jeśli jedynie obalicie swojego rywala i nie będziecie robić stójki, żadna organizacja was nie zechce. Nikt nie chce oglądać gościa, który robi wyłącznie grappling, czasami wykonując poddania, a czasami nie. Na tym rynku, amerykańskim rynku ludzie chcą widzieć stójkę. Możesz wywracać swojego przeciwnika, ale także wymieniaj z nim ciosy".

Zainwestowaliśmy w trening, by zapobiec byciu obalonym i uderzać przez długi czas. To spotkanie, które odbędziemy ma na celu przekazać że wymiana uderzeń nie wystarczy, musisz także obrażać rywala, by zdobyć uwagę wszystkich. Nie chcemy tego, ale to się dobrze sprzeda i finansowo będzie to korzystne dla fighterów."

Niedługo po tym, gdy ten wywiad ujrzał światło dzienne, na imprezie medialnej przed galą UFC 179 w Rio de Janeiro doszło do sytuacji, w której jeden z zawodników Pederneirasa, broniący tytułu w wadze piórkowej Jose Aldo popchnął Chada Mendesa. Przypadek, czy początek nowej ścieżki promowania walk w Nova Uniao?

Ze słów coacha sprawiającego wrażenie bardzo rozważnego i spokojnego płynie pewna forma przymusu czy też desperacji. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, w jakim świecie przyszło nam żyć. Jest wielu znakomitych zawodników, którzy osiągają świetne rezultaty, ale ze względu na brak medialności, a zwłaszcza pikanterii w ich poczynaniach nie mogą liczyć na aż tak duży rozgłos i pieniądze. Inni natomiast nawijają ile wlezie i nawet jeśli nie dorównują umiejętnościami tym najlepszym i tak to oni właśnie znajdują się w centrum uwagi, bo albo kogoś obrazili albo wdali się z kimś w bójkę w stylu tej w wykonaniu Jona Jonesa i Daniela Cormiera, szeroko komentowanej przez wszelkie media związane z MMA.

Opinia publiczna nie podrywa się z krzeseł, gdy dowiaduje się o wspaniałym, skromnym wojowniku, który dotarł na szczyt.
To samo się dzieje, gdy wspomnimy o pełnej wzajemnego szacunku postawie między dwoma atletami, którzy serdecznie dziękują sobie za wspólny wysiłek, a jeszcze kilka sekund wcześniej okładali się w ringu czy też klatce całym dozwolonym arsenałem technik. Nie, to co wzbudza największe zainteresowanie to skandale, przemoc, rozróby, krew i wszystko to, co z tym powiązane. Ludzkość jest żądna sensacji, kontrowersji i pokazania naszego świata w jak najbardziej ponurych barwach. W sportach walki, które same w sobie już na starcie w Polsce mają pod górkę nie potrzeba wiele, by wywołać wybuch, za który następnie cierpi całe środowisko z nimi związane. Bo jak już się dużo o nich mówi, to niemal wyłącznie w negatywnym świetle. To przykre, ale winni za taki odbiór jesteśmy my sami i nasza mentalność. Jest popyt na tego typu materiały, więc takie właśnie otrzymujemy.

Jeśli nawet mądry trener w osobie Pederneirasa mówi, że nie chce, ale musi, to wyraźnie pokazuje, że zmierza to wszystko w bardzo złym kierunku, gdzie nie wystarczy popis sportowy, a niezbędna jest także brutalna otoczka.