W zeszłym tygodniu po dwóch tygodniach walki o życie pożegnaliśmy byłego zawodnika Muay Thai, weterana Strikeforce i UFC, Shane'a Del Rosario. Znane są już przyczyny śmierci zawodnika wagi ciężkiej, w którego organizmie znaleziono między innymi śladowe ilości kokainy i marihuany.

Nie narkotyki jednak były bezpośrednią przyczyną zgonu fightera. Śmierć nastąpiła drogą naturalną, jak określił to koroner badający sprawę fightera z Kalifornii. Bezpośrednią przyczyną śmierci Del Rosario było niedotlenienie mózgu sportowca, co było spowodowane nieregularną pracą serca i migotaniem zastawek.

Koroner, Daniel Alkin, który badał przyczynę śmierci zawodnika powiedział, że narkotyki zostały znalezione w próbce moczu i niemożliwe jest ustalenie, jak duże stężenie tych substancji było w organizmie zawodnika UFC.

Del Rosario został znaleziony nieprzytomny 26-ego listopada przez swojego współlokatora, Iana McCalla, zawodnika wagi muszej UFC i od razu został przewieziony do szpitala. Tam po kilkudziesięciu godzinach dziennikarze ogłosili jego śmierć, przedwcześnie zresztą. Niestety walka o życie zawodnika trwała niewiele ponad 2 tygodnie.

W największej organizacji MMA na świecie Del Rosario stoczył dwie walki i obie przegrał przed czasem: najpierw z Chorwatem Stipe Miociciem, a później z Amerykaninem, Patem Barry'm. Wcześniej wygrał 11 kolejnych walk, przede wszystkim dla Strikeforce oraz M-1 Global. Będziemy informować o nowych okolicznościach w sprawie śmierci zawodnika.