free templates joomla

Rafał Dudek: będę gotowy na sto procent do kolejnej walki! Wywiad!

Rafał Dudek28 letni Rafał Dudek z Nowego Sącza, to aktualnie najlepszy polski zawodnik Kickboxingu w kategorii średniej. Trenujący w klubie Halny Nowy Sącz ambitny fighter narzeka jednak na brak startów i zainteresowania ze strony organizatorów gal a także promotorów międzynarodowych. Oczywista prawda jest taka, iż jest zbyt dobry, by być przystawką do głównych dań, czyli być zapraszanym na eventy, gdzie mógłby wygrać z zawodnikiem gospodarzy a przegrywać nie umie i nie lubi.

Rafał udowodnił już, że nie ma kompleksów i jest w stanie dziś walczyć z każdym zawodnikiem na świecie. Rzecz w tym by dostawał częściej szanse a z tym bywa trudniej. To wszystko wkrótce może się zmienić, bo już czeka go walka o pas interkontynetalny WAKO Pro a później jest murowanym faworytem do udziału w gali K-1 World GP we Wrocławiu w dniu 18-go maja. W międzyczasie przygotowań udało nam się namówić zawodnika do porozmawiana o treningach w holenderskim Mike's Gym, karierze i planach na najbliższą przyszłość.

Fightsport.pl: Witaj Rafał, powiedz jak wygląda twoja sytuacja jeśli chodzi o Kickboxing w kontekście najbliższych walk a także opinii o Tobie jako o najlepszym zawodniku z Polski w kategorii do 70 kg?

Rafał Dudek: Witam serdecznie, może zacznę od końca... ja sobie tej opinii nie nadałem sam. Myślę, że zasłużyłem sobie tym, iż wygrałem z Michałem Głogowskim na Showtime'ie w Warszawie a wcześniej także pojedynkiem z Chahidem Oulad El Hadjem też na Showtime. To było trochę czasu temu, ale generalnie także wygrałem Mistrzostwa Polski K-1 w 2012 w Świebodzicach, gdzie na pięć walk, cztery wygrałem przed czasem. Tak więc zostałem tak okrzyknięty choć naprawdę konkurencja w tej wadze jest wielka, nawet w Polsce. Ja generalnie celuję teraz w takie walki europejskie, topowe. Chciałbym zawalczyć już nie w Showtime, bo nie istnieje, ale w K-1 w Glory. Teraz trafiła mi się propozycja walki o mistrzostwo interkontynetalne WAKO Pro a potem jest kolejna propozycja w K-1 MAX.

FS: A jak ty siebie dziś widzisz po tym czasie od walk z Głogowskim i Chahidem? Na ile jesteś lepszym lub gorszym zawodnikiem? Jesteś w stanie rywalizować z najlepszymi nawet bez częstych sprawdzianów?

RD: Ja uważam, że na przestrzeni tych dwóch lat jestem lepszym zawodnikiem. Widzę to po technikach, po sposobie w jaki trenuję i sparuję. Wiadomo, że nie mam 38 lat kiedy to spada szybkość, w wieku 28 czy 29 lat wchodzi się na najlepsze obroty a doświadczenie też mam nie małe. W Holandii, gdzie jeżdżę trenuję z najlepszymi na świecie, sparuję i nie odstaję od nich. Wiem, że jestem w stanie rywalizować z nimi. Nie ma zawodnika, z którym nie podjąłbym walki. Potrzeba mi tylko czasu i startów. No i troszeczkę szczęścia...

FS: Miałeś tak powiedziałeś okazję trenować w Holandii w Mikes Gym, gdzie ćwiczą Badr Hari, Melvin Manhoef, Murthel Groenhart czy Artur Kyshenko. Jak te sparingi wyglądały?

RD: Każdy kto tam przyjeżdża wie, że to są mocne zajęcia. Bieżnie, siłownia, treningi, tarcze... aczkolwiek rywalizacja nimi przebiega w ten sposób, że oni będąc na miejscu są ciut mniej zmęczeni, ale na sparingach nie odstawałem. Wiadmo, że u nas więcej jest techniki a tam więcej siły i kondycji. Pod tym względem są niesamowici. Nasza szkoła bazuje na technice. Holenderska na sile i przygotowaniu fizycznym do walki. Na sparingach jednak nie ma jakiejś przewagi strasznej lub tego, że ktoś kogoś okłada. Z reguły jest bardzo równo. Wszyscy podchodzą profesjonalnie do realizacji zadań wyznaczonych przez trenera.

FS: Czy nie będzie ci brakować takiego czucia walki z powodu tego, że miałeś przerwę w startach zawodowych? Jak teraz się czujesz?

RD: Czuję się dobrze, za kilka dni jadę do Amsterdamu a w Polsce też mocno trenowałe. Taki system miałem przed walkami z Chahidem i Głogowskim i czułem się bardzo dobrze. Wiadomo, że trenowanie z takimi zawodnikami jak w Holandii daje wzrost morale i ja będę gotowy na sto procent do swojej kolejnej walki.

FS: A jak oceniasz dziś sytuację w polskim Kicboxingu? Czy zawodnicy mając tak mało startów zawodowych są w stanie potem walczyć na europejskim poziomie zawodowym? Czy to jest dobre dla zawodników?

RD: Według mnie poziom amatorskiego Kickboxingu jest wysoki, bo startuje wielu zawodowców. Ja w Turcji na Mistrzostwach Europy miałem tylko bąz ostatnio bo przegrałem z bardzo dobrym Białorusinem. Przegrałem "na maszynkach" bo to inny system punktowania, ale nie zmienia to faktu, że jest to wysoki poziom i trudno sobie wyobrazić, by można było walczyć zawodowo bez startów amatorskich. Wiadomo, że organizatorzy gal np. w Rosji czy Niemczech nie zapraszają nas po to byśmy pokonali ich zawodników i byli po naszej stronie. Tak samo sędziowie. Prawda jest też taka, że my często faworyzujemy siebie tutaj, ale nasi zawodnicy są nieznani poza granicami kraju.

FS: A jakiego ty jesteś modelu zwolennikiem? Zawodowego czy amatorskiego?

RD: Zdecydowanie zawodowego. Dobrze jest zrobić te 20 lub 30 walk amataroskich, ale potem trzeba już szukać zawodowych walk. jestem zwolennikiem holenderskiego modelu z podziałem na klasy. Jak ktoś dobrze walczy w C klasie to idzie do B klasowych zawodników a potem walczy już w A klasowych walkach a nie bije się amatorsko.

FS: W Polsce są dwa wiodące nurty, jeśli chodzi o tzw. uderzane sporty walki. Polski Związek Muay Thai współpracujący z IFMA i Polski Związek Kickboxingu zrzeszający kluby kickboxerskie. Jedno preferuje walki z uderzeniami łokciami i kolanami a drugie Kickboxing. Co twoim zdaniem jest lepsze dla rozwoju zawodowych walk?


RD: Szczerze mówiąc to nie znam za bardzo tego pierwszego nurtu, ani za wielu zawodników stamtąd. Ja zawsze byłem pod PZ Kickboxingu. Wydaje mi się, że liczba klubów i startujących zawodników pozwala spokojnie myśleć o przyszłości uderzanych sportów walki. PZ Kickobxing ma najwięcej klubów i to chyba jest dobrze dla tego sportu?

FS: Czy z zawodowych walk można wyżyć? Patrząc na szybki rozwój MMA widać, że cześć fighterów już zarabia i ma sponsorów. Czy tak jest też w Kickboxingu?

RD: W Polsce na pewno nie. ja z Łukaszem Pławeckim prowadzimy klub Halny Nowy Sącz i głównie żyjemy z prowadzenia klubu i zajęć. Ja w ubiegłym roku stoczyłem tylko jedną walkę. Tak się to potoczyło. Nie da się walcząc rzadko z tego żyć i nie ma za wielu sponsorów w tym sporcie. Ale może to w końcu się zmieni. U mnie ilość ludzi gwarantuje przetrwanie klubu a i chyba są zadowoleni, bo do nas przychodzą a nie idą tylko na MMA.

FS: Czego możemy ci życzyć na koniec naszej rozmowy?

RD: Chyba głównie toczenia dużej ilości walk a reszta sama przyjdzie.

FS: Dziękujemy za wywiad