free templates joomla

Adam Okniński: przyszły rok będzie przełomowy w mojej karierze! Wywiad

Adam Okniński MMAZapraszamy do przeczytania wywiadu z Adamem Oknińskim, który opowiada o swoim debiucie w MMA i tym, że rok 2013 ma być przełomowym w jego karierze. Twierdzi również, że nazwisko Okniński nie pomaga mu tak bardzo jakby to się mogło wydawać, a wrogowie jego ojca tylko czekają na jakieś niepowodzenia. Nie mogło również zabraknąć wzmianki o współpracy z Marcinem Najmanem.


Fightsport.pl: Jak wspominasz współpracę z Marcinem Najmanem? Byłeś m. in. jego sparingpartnerem. Utrzymujesz z nim kontakt?

Adam Okniński: Tak zgadza się, trenowałem z nim lecz nie utrzymuje z nim kontaktu. Marcin jest sympatycznym człowiekiem i miłym gościem. Jeśli chodzi o jego umiejętności w mma to już gorzej, lecz dalej nie mogę przeboleć jak mógł przegrać w taki sposób z Koksem. Praktycznie nie walczył, może jeden cios który trafił przeciwnika. Tak jak by nie chciał wygrać tej walki.

FS: Podobno na gali PLMMA 6 w Brodnicy wpadła Ci w oko pewna Pani i... no właśnie, powiesz coś więcej na ten temat? Bo to chyba ciekawa i niecodzienna historia?

A.O.: Tak, tak, wpadła i to bardzo. Spotykamy się ze sobą.

FS: Masz na koncie ledwie jedna zawodową walkę. Dlaczego tak mało? Nie ciągnie Cię do ringu lub klatki?

A.O.: Jedna zawodowa i 25 amatorskich, z czego o ile pamiętam 18 wygranych. Wygrywałem rożne edycje ALMMA. Chciałem zebrać jak najwięcej doświadczenia na zawodach amatorskich. Mam 22 lata i czas działa na moja korzyść, czym starszy tym lepszy. Mam jeszcze dużo czasu. Zawodnicy w wyższych wagach później dojrzewaj i spokojnie do 35-40 roku życia mogą walczyć. Myślę że w następnym roku stoczę już więcej walk zawodowych.

FS: Prowadzisz swoją szkołę MMA w Gdyni. Masz dużo podopiecznych? W Trójmiasto jest już przecież bogate jeśli chodzi o kluby MMA.

A.O.: Jest to kolejna filia Okniński Team, prężnie się rozwijamy, wiadomo konkurencja jest duża, ale z biegiem czasu jest coraz lepiej i coraz więcej ludzi. Ostatnio byliśmy na II Mistrzostwach Pomorza w MMA, 2 zawodników startowało ode mnie z klubu z czego jeden zdobył złoto. Były to pierwsze moje zawody jako trener, przeżywałem bardziej walki moich podopiecznych niż jak sam bym się bił. Treningi typowo pod MMA prowadzę 3 razy w tygodniu. Wszystkich chętnych zapraszam na treningi. Wszelkie informacje znajdziecie na facebooku MMA OKNIŃSKI GDYNIA.

FS: Dopiero wchodzisz na salony MMA. Czy początek kariery jest łatwiejszy, gdy ktoś nazywa się Okniński?

A.O.: Dużo większa presja na mnie ciąży będąc synem znanego trenera, wszyscy bacznie się przyglądają jak pójdzie młodemu Oknińskiemu. Ojciec ma wielu przeciwników i na pewno bardzo by się ucieszyli jak by mi się noga powinęła.

FS: Kiedy, gdzie i w walce z kim zobaczymy Adama Oknińskiego?

A.O.: Na razie przygotowuje się do Mistrzostw Polski które odbędą się 15 grudnia w Toruniu. A jeśli chodzi o zawodowe walki to jakoś na początku nowego roku, pewnie na PLMMA.

FS: Myślisz o KSW? Bierzesz pod uwagę możliwość startów w tej federacji w przyszłości?

A.O.: Nie myślę o KSW, ale w przyszłości nigdy nic nie wiadomo.

FS: Nie uważasz, że odrobinę za długo czekałeś z przejściem na zawodowstwo?

A.O.: Nie uważam tak, bardzo często jest tak, że na zawodach amatorskich w full contact jest wyższy poziom niż na niektórych zawodowych walkach. Tam się obijałem i nabierałem doświadczenia, co zaowocuje w przyszłości na zawodowych ringach. Myślę że przyszły rok będzie przełomowy w mojej karierze.

FS: Oknińskiemu Team i federacji KSW musi być chyba trochę nie po drodze, bo jak np. ktoś taki jak Krzysztof Jotko jeszcze tam nie walczy?

A.O.: To nie ma nic do rzeczy, Krzychu po prostu ma inne propozycje, bardziej dla niego korzystne. Może już niedługo zobaczymy go za oceanem walczącego w jednej z najlepszych organizacji na świecie.

FS: Jak wspominasz swój zawodowy debiut z Januszem Dylewskim? Byłeś pewny wygranej? I czy Twój rywal był naprawdę taki słaby jak jego rekord?

A.O.: Przed debiutem miałem pewne obawy, ponieważ walczyłem z kontuzją ręki, miałem podejrzenie pękniętej kości łódeczkowatej w ręce. Praktycznie nie trenowałem, jedynie siłownia i prowadzenie zajęć. Miałem tak walczyć żeby wygrać a nie rozbić sobie ręki. Przeciwnik o ile pamiętam miał wtedy rekord 0-4 wiec nie można było przegrać zawodnikiem o tak słabym rekordzie. Janusz był bardzo silny, ale co po sile jak nie ma techniki. Zazwyczaj debiut to walka z samym sobą, ze stresem. Kolejni przeciwnicy będą na pewno bardziej wymagający, chce pokazać w kolejnych walkach wszystkim niedowiarkom na co mnie stać.

FS: dziękujemy za wywiad


Rozmawiał: Krzysztof Skowroński