free templates joomla

Dawid Kubik: zdecydowałem, że rzucam pracę i wszystko inne, by trenować w Tajlandii

Dawid KubikCoraz więcej polskich zawodników Muay Thai zaczyna wyjeżdżać i korzystać z możliwości trenowania w ojczyźnie tajskiego boksu, Tajlandii. Kolejnym, który zdecydował się odwiedzić tamtejsze gymy jest utalentowany 25-letni Dawid Kubik pochodzący z malowniczego Karpacza w Karkonoszach.

Bynajmniej nie chodzi tu tylko o turystyczną wyprawę a o decyzję postawienia wszystkiego na jedną kartę czyli profesjonalny trening obliczony na karierę w tym trudnym sporcie. Jednak początki nie były proste i nie można powiedzieć, że Kubik szedł standardową drogą polskiego zawodnika.

"Zacząłem trenować w wieku 16 lat ale miałem przetwy w treningu. Więc w latach to jakieś 4 lata trenuje. Zaczynałem u Paddy Clint w Irlandi w nie istniejącym już klubie o nazwie Chupasart. Potem przeniosłem się do innego klubu też w Irlandi o nazwie Orgians Muaythai pod okiem trenera Paula Kelly'ego. No i ostatnio już w Polsce ponad rok trenowalem pod okiem trenera Grzegorza Mulinka w Academia Gorila Ostrołęka. Teraz przenosze się do Warszawy do Academia Gorila Warszawa i będę trenował pod okiem trenera Bartka Walczewskiego." - napisał nam Dawid będący jeszcze w Tajlandii o swoich początkach w tajskim boksie, którego uczył się na Wyspach Brytyjskich, gdzie mieszkał przez jakiś czas.

Na pytanie jak trafił do Tajlandii i kiedy zapadła decyzję powiedział nam: "Byłem wtedy na obozie majowym z Warszawskim Gorylem i pojawił się temat Tajlandi. Zainteresował mnie oczywiście i z czasem dogadaliśmy się kiedy lecimy. Tylko, że okazało się że większość jedzie na wakacje A nie na typowy zajazd. No a ja nastawiony tylko na trening i walkę. Kolega Rafał Korczak doradził mi, że mogę polecieć na Phuket do gymu Sitsongpeenong, że dobrze potrenuje i plażę mam też do dyspozycji, bo w Bangkoku tylko miasto. Poznałem tu Patryka Besztę-Borowskiego, który mnie wprowadził i zapoznał z miejscem".

"Po rozmowie z Tatą zdecydowałem, że rzucam pracę i wszystko inne by trenować w Tajlandii. Pomaga mi rodzina. Tato inwestuje sporo, żebym mógł się rozwijać. Gdyby nie Tato nie było by mnie tu gdzie jestem. Łącznie będę tu 3 miesiące." - ujawnił, że "ojców sukcesu" w postaci możliwości pobytu i trenowania jest wielu i tym ojcem sukcesu jest własny tata i stojąca murem za zawodnikiem rodzina. To ważne, bo motywacja i determinacja Dawida Kubika jest ogromna a wspierający w dążeniu do celu bliscy to prawdziwy skarb i wartość.

A że nie jest tu łatwo to opisuje nam to sam zawodnik: "mamy dwa treningi dziennie. Pierwszy już o 7.00 rano a drugi o 16.00. Jak oszukujesz się do walki to to trwają 3 -3,5 godziny (śmiech). Przed każdym treningiem minimum 15 minut biegu i rozgrzewka. Przygotowując się do walki rano biegałem ponad 10 km przez parę dni, by wzmocnić nogi i poprawić wydolność. Sparingi 3 razy w tygodniu. Zawodnicy przed walkami codziennie klinczują i robimy treningi wytrzymałościowe (tortury). Niedziela to dzień wolny. Raczej na sen, może plaża jak jest siła".

Te ciężki treningi nie służą jednak tylko do pracy samej w sobie. Celem jest oczywiście walka i tu Dawid Kubik przeszedł chrzest bojowy. "Powiedziałem trenerom, że chcę walczyć i zostałem zgłoszony do zawodów. Sama walka super. Świetna zabawa. Mega nowe doświadczenie. Wygrał doświadczeniem, które zdobył w ponad 70 walkach. Jak się zregeneruję to za 3 tygodnie jeszcze przed powrotem do Polski znowu powalczę. Wracam 27 lutego. Przenoszę się do Warszawy by trenować w Academia Gorila Warszawa i będę przygotowywał się tam do Mistrzostw Świata ISKA, które odbędą się 3-6 maja w Kijowie. Nie wiem co dalej, ale planuje powrót do Tajlandi na rok." - napisał nam w podsumowaniu Dawid i wypada trzymać kciuki by jego motywacja i determinacja bliskich przyniosła efekt w postaci sukcesów.