free templates joomla

Scenariusz na nowy film Patryka Vegi czyli Tomasz Oświeciński i Antoni Chmielewski podejmują współpracę

Antoni Chmielewski & Tomasz OświecińskiWe Włoszech takich ludzi nazywają "Pentito" (skruszeni - przyp. red.) i stanowią oni sporą solidarną grupę, ale ten mariaż zaskoczył całe środowisko MMA w Polsce. W dniu wczorajszym warszawski klub S4 Fight Club poinformował o podjęciu współpracy trenera i zarazem weterana KSW i innych organizacji Antoniego Chmielewskiego z aktorem i od ubiegłego roku także zawodnikiem MMA Tomaszem Oświecińskim publikując przy tym ich zdjęcie. 

Na reakcję internetu nie trzeba było długo czekać, bo ten twierdzi, że współpracują od dawna i nie w MMA a z wymiarem sprawiedliwości. Obu nie brakuje oponentów i hejterów, bowiem uważani są za tzw. konfidentów i skreśleni przez część środowiska identyfikującą się z różnymi subkulturami.

Obaj brali udział w gali KSW 41 w Katowicach, gdzie Chmielewski przegrał z Damianem Janikowskim a Tomasz Oświeciński zaskoczył wszystkich i po ogromnych kłopotach pokonał Pawła Mikołajowa znanego jako Popek Monster. Odbiło się to szerokim echem z wielu powodów, o ktorych pisaliśmy i rozmawialiśmy w wywiadach m.in. z z nieprzebierającym w słowach Arturem Szpilką.

Współpraca to nowa sytuacja, bowiem do gali KSW 41 za przygotowanie aktora - naturszczyka odpowiadał Piotr Strus, czynny zawodnik organizacji ACB. W jednym z ostatnich wywiadów Piotr Strus lojalnie powiedział, iż przygotowywał Oświecińskiego do walki na KSW 41 a dalsza współpraca to kwestia przyszłości. Jak widać Tomasz Oświeciński wybrał przyszlość z Antonim Chmielewskim i nie da się ukryć, że wiele ich łączy i nie tylko MMA.

Ciekawostką jest fakt, że zdjęcie zniknęło z klubowego fanpage'a jeszcze tego samego dnia i nie trudno oprzeć się wrażeniu, że zadecydowały tu względy praktyczne i owa "mroczna przeszłość", o której wspominał jeden z trenerów innego z warszawskich klubów. Ów trener podziękował za treningi dwóm zawodnikom w tym jednemu ze wspomnianych. To wersja oficjalna. Kulisy sprawy są zaś nieco inne a plotki, oraz wpis Pawła Trybały mówią, że odbyło się to w asyście kilkudziesięcioosobowej grupy kibiców jednego z warszawskich klubów piłkarskich i było "propozycją nie do odrzucenia" - cokolwiek to oznacza. "Propozycja" została przyjęta ze zrozumieniem przez strony i wspomniany zawodnik chcąc nie chcąc, przygotowywał się gdzie indziej.

Nie można częściowo się też oprzeć wrażeniu, iż Chmielewski i Oświeciński postanowili odegrać się na części środowiska MMA i włożyć kij w mrowisko, stąd zdjęcie i współpraca. Jak wyglądają podziały i zależności w tym środowisku to temat rzeka, ale "ten" podział jest najwyraźniejszy. Antoni Chmielewski, oraz kilku innych zawodników mających za sobą i ową mroczną przeszłość i fakt podjęcia współpracy z wymiarem sprawiedliwości w obliczu nieuchronnej kary, przekonało się dobitnie, że nic nie ulega zapomnieniu.

Sprawa Chmielewskiego z czasem przyschła i trochę wyciszyła si , dzięki także dobrym walkom jakie toczył. Sprawa Oświecińskiego jest nowa i wielu zaszokowała, dając pole do skojarzeń, że postać Marcina Opałki w "Pitbullu" ma wspólne podłoże z postacią pochodzącego z Białegostoku zawodnika. W tej atmosferze toczyła się jego walka z Popkiem Monsterem na KSW 41 a życie znów przerosło filmowe adaptacje Patryka Vegi, który w wywiadzie sprzed ponad roku zapowiadał, że "z konfidentami nie chce mieć nic do czynia" - w kontekście postaci niejakiego "Chińczyka" Maringe. Ciekawi jesteśmy jakie obecnie ma zdanie Patryk Vega, który odkrył Tomasz Oświecińskiego i dał mu drugie życie, choć jak twierdzą autorzy pewnego filmiku z Andrzejem Żuromskim na czele tych, żyć jest znacznie więcej jak na 45-letni życiorys "aktora kina akcji".

Co stworzy duet Chmielewski - Oświeciński, od wczoraj poddane jest w setkach hejterskich wpisów jakie spowodowały zapewne zniknięcie owej sławetnej fotografii. Wiadomo już, że obaj będą współpracować do kolejnego pojedynku Tomasza Oświecińskiego a jak wiadomo wspólna sytuacja bardzo zbliża. Polska wersja "pentito" warta jest kolejnej adaptacji filmowej Patryka Vegi, któremu życie podsuwa lepsze scenariusze niż wymyśliłby to hollywoodzki scenarzysta. W razie czego, aktorów, którzy doskonale wczuwają się w swoją rolę - ma pod ręką i nie musi przepłacać. Do Tomasso Buscetty czy Salvatore Contorno im daleko, ale na polskie realia podbudowa jest. Tanie kino ma się dobrze a co ważniejsze będzie rozgrywać się na naszych oczach.