free templates joomla

Ciężkim piórem: niewykorzystana szansa Rafała Dudka na Glory 43

Rafał DudekSpore oczekiwania miało polskie środowisko Kickboxingu, odnośnie kolejnego startu polskiego zawodnika w organizacji Glory Sports International. Niestety występ Rafała Dudka z Fight House Nowy Sącz na Glory 43 w Nowym Jorku , który to środowisko reprezentuje trzeba ocenić krytycznie. Ewidentnie widać, że Polak nie wyciągnął wniosków od feralnej walki z Denisem Teleshmanem z Mołdawii na DSF Kickboxing Challenge 8 w grudniu 2016 roku.

O ile tamta porażka była sędziowskim ukłonem w stronę przyjezdnego gościa, to teraz przyszło mu się zmierzyć z o wiele lepszym zawodnikiem z Izraela Itayem Gershonem (14-4 KB, 1-0 GL), którego śmiało można plasować już w pierwszej 10-tce na świecie w wadze do 70 kg. A ten zawodnik wciąż się rozwija i "skalp" cenionego w Europie Polaka znacząco mu w tym pomógł.

Warto pamiętać, iż Gershon mając zaledwie 20 lat pokonał doświadczonego i utytułowanego Marcina Parchetę w 2013 roku na gali Tatneft Arena. Potem co prawda uległ w finale ME Muaythai w Krakowie w 2014 roku Mateuszowi Kopcowi, ale każdy kto widział ten pojedynek wie jak był on wyrównany. Biorąc to pod uwagę należało wcześniej przeanalizować i ustalić taktykę na tę walkę.

Co prawda Dudek miał przewagę zasięgu wzrostu o 6 cm, ale w zasięgu ramion już tylko 2 cm. Nie to było jednak decydujące. Kolejny raz zamiast jechać z trenerem z prawdziwego zdarzenia na walkę życia, pojechał z kolegą z holenderskiego klubu, w którym trenuje kilka tygodni w roku. Główny trener Mike's Gy,m Mike Passenier wybrał galę Kunlun Fight 64 w Chinach, bo tam walczyła trójka jego zawodników. Pierwotnie miał jechać z Dudkiem. To był pierwszy wyłom.

Drugi to kolejny raz brak agresji i szybkości w walce. Oczywiście dotyczy to kluczowych momentów walki. Polak wybrał skracanie dystansu i zasypywanie rywala gradem bokserskich kombinacji w półdystansie jako plan na walkę. Taktycznie to był fatalny błąd. Leworęczny zawodnik był sporo szybszy od naszego fightera i tylko na początku popełnił parę błędów, które szybko skorygował.

Prawa strona Polaka już po pierwszej rundzie wyglądała jak czerwona tarcza na strzelnicy. Materiał video, dostępny jest na naszej stronie. Co prawda w rozmowie z nami Rafał twierdził, że nic nie czuł to jednak sędziowie widzieli to co widzowie czyli fakt, że lewą nogą reprezentant Izraela "krawaty wiąże i usuwa ciąże" - czyli robi tą nogą wszystkie możliwe kopnięcia, by użyć obrazowego porównania. W pierwszej rundzie Polak jeszcze nawiązał walkę, ale wyraźne akcje należały do Gershona w tym szybkie kopnięcie na głowę. W kolejnych Itay tak się rozluźnił, że co rusz kopał obrotowe kopnięcia, które były i efektowne i groźne. Polak kopał dość anemicznie i tradycyjnie po "kickboxersku" bez pracy biodrami. Tylko raz zdołał przyspieszyć i przerzucić dwa trzy kopnięcia na zmianę z nogi na nogę. Takie akcje jak podwójne kopnięcie jedną nogą chyba nie są znane naszemu zawodnikowi. Za to Gershonowi i owszem, bo tym punktował niemiłosiernie i efektownie.

Dudek tylko raz uderzył backfistem z arsenału "tajnych broni" i na tym wyczerpał swoje możliwości. Tyle, że poszło to w powietrze a innych "cudownych broni" Polak niestety nie ma. A Gershon potrafi dosłownie wszystko w kopnięciach i boksie a dodatkowo potrafi świetnie klinczować. Trochę przypominało to sytuację Polski i Izraela na płaszczyźnie militarnej. Abstrahując od barwnych porównań, po trzech rundach zadecydowano o wysokiej wygranej Gershona i ze wszech miar była to słuszna decyzja. Dudek przegrał wysoko i trudno być optymistą przed dalszymi występami.

Jakie wnioski powinien wyciągnąć Rafał po tej porażce? Jeśli uzna, że wszystko było dobrze to daleko nie zajedzie w Glory. Kolejna walka będzie prawdopodobnie bardzo szybko a czasu jest mało. W przypadku porażki o trzeciej ostatniej walce z podpisanego z trudem kontraktu będzie trudno myśleć. Nie ma co też ukrywać, że Polak jest pechowym zawodnikiem, bo walki, które były do wygrania z czasem dziwnych przyczyn przegrywał (sędziowie) w przynajmniej trzech przypadkach. W Nowym Jorku to nie miało miejsca. Polak nie tylko przegrał, ale zgubił lub skradziono mu portfel a w drodze powrotnej zepsuło mu się auto. I kto mówił, że nie nieszczęścia nie chodzą parami? Chodzą nawet trójkami.

To jednak już historia a jeśli Dudek ma zapisać zwycięstwa na swoim koncie to musi niczego sędziom nie zostawiać. Stać go na znacznie więcej i to jest problem, że nie może, nie chce lub nie potrafi uruchomić tego "zęba". To właśnie jest to nad czym musi się skupić i popracować. Mamy nadzieję, że ten krytyczny artykuł będzie konstruktywną pomocą. Potem tylko zwycięstwo czego i Rafałowi i jego bliskim, fanom i sympatykom Kickboxingu życzymy.